czwartek, 2 sierpnia 2012

#001. Varsovie

Rodzaj: one shot
Tytuł:  Varsovie
Motto: 'What have you done to make the light go away?'
Autor: Triada
Gatunek: Obyczajowy
Miejsce akcji:  Warsaw
Bohaterowie: ...


Siedziałam w ciszy, czekając, aż tata przejedzie na drogę, którą tak dobrze znałam. Drogę do domu. Jak zawsze przed centrum staliśmy w korku, ponieważ kochani rodzice zażyczyli sobie wyjechać w niedzielę
- Good luck Charlie - mruknęłam cicho, przyciągając surowe spojrzenie ojca
Przez 3/4 drogi opowiadał mi, jak to trzeba się skupić, chociaż sam tego nie robił.
Spoglądałam w szyby kierowców, które odbijały cyniczne światło licznych lamp. Starych, zardzewiałych, obskurnych lamp. Tak, to właśnie pozostawiło u nas Euro... okey, może już tak było, lecz mało się zmieniło na przedmieściach. Nadal wyglądały jak wyjęte z horroru, lub co absurdalne z komedii o typowym, ulicznym osiedlu. Ludzie wydawali się zaniepokojeni. Oczywiście, każdy chciał być jak najszybciej w swoim bardziej, lub mniej uroczym mieszkaniu i zapaść w sen, najchętniej na 10 h. Myślę, że najbardziej podbudowywała ich myśl o pracy, do której trzeba było wstać bardzo...bardzo... wcześnie. Chwila..., o czym ja ogólnie mówiłam?  A tak, Warszawa.
Zgubiliśmy się, ponieważ najlepiej jest jechać 'na skróty'. Jakoś ruszyliśmy do przodu... powoli, ale zawsze. Tuż przy Starówce, stało mnóstwo domów na piaskowych ulicach. Dziwne, czemu w stolicy nie umieją wylać asfaltu?  To pozostawiam wam do najróżniejszych przemyśleń. Osobiście doszłam do wniosku, że turbodemomen musi przyleć z rolką papieru toaletowego, by uratować ludzkość. Oh... jakie to epickie. W końcu trafiliśmy do centrum. Gdzieś daleko pobłyskiwały czerwone światła Pałacu Kultury, a przede mną wyłonił się pięknie oświetlony zamek. Kochałam to miejsce, bywałam tam miliony razy i nigdy mi się nie znudziło. Nie raz sama, czasami z przyjaciółmi... najlepsze miejsce romantycznych wen na opowiadania i rysunki. Mnóstwo neonów rzucało się w oczy i cholernie je drażniły, oświetlały całe ulice i nocne niebo, na którym pojawiły się nieliczne gwiazdy. Ciche, spokojne ulice, tak dynamicznej Warszawy, pałały urokiem. Można by się zakochać... o ile się jest cegłą, lub kawałkiem kostki brukowej. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym dalej gapiłam się z oburzeniem w szybę. Na mojej twarzy pojawił się nieznośny grymas, ponieważ zobaczyłam ludzi. Trochę śmiesznie to brzmi, ale wręcz zakłócali spokój tego miejsca. Mącili jego nienamacalny urok. Eleganckie kamienice były dokładnie zarysowane pośród tej głuchej ciemności. Ich piaskowy pobłysk oświetlony milionem kolorów, nie wyglądał tak zwyczajnie, jak za dnia. Każda barwa szybko oddzielała się od drugiej, jakby chcąc uciec przed jej żarem, który niszczył marne istnienie tej istoty. Puste szyny tramwajów stapiały się z czernią nocy, otrzymując nowy ekscentryczny odcień,  a kamienie koło nich, wydawały się szczelnie otulać, raniąc.
Zakochałam się w tym miejscu i obiecałam, że wrócę, by móc oglądać ten pełen emocji i uczuć... niesamowity występ świata.
***
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę żółtego znaku metra, bojąc się, że się spóźnię. Czerwone szpilki obijały się o kostkę, wystukując miarowy rytm, a czarna, skórzana teczka uderzała o moją nogę. Nagle pomieszczenie peronu przepełniło się silnym wiatrem, który musiał popsuć mi codziennie fryzurę. Teraz zgrabnie upięty kok, w większości spoczywał na moich ramionach pod postacią luźnych włosów. Otoczyło mnie mnóstwo zapachów, które razem tworzyły najgorsze perfumy świata. Były one przepełnione tą cholerną, biedą, którą wszędzie można było ujrzeć, biurem, pracą, domem, śniadaniem, a nie raz obiadem, proszkiem do prania, lub stęchlizną. Patrzyłam na różnokolorowe postacie, przemijające w ogromnym tempie, dziwiąc się dlaczego nie mogę tego zatrzymać.
-Tak jak w filmach - powiedziałam, rozmawiając z własną osobowością
Nie mogłam, wszystko gnało z pędem panującego tu wiatru, wichury głosów i narzekań. Nie znalazłam spokoju, którego tak bardzo pragnęłam. Jak się okazało, to ta sama Warszawa, co 20 lat wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz