Rodzaj:
Story
Część:
epilog
Tytuł: Why
don't we break the rules already?
Motto: Why
don't we break the rules already?
Autor:
Triada
Gatunek:
Obyczajowy, dramat
Miejsce
akcji: Londyn
Bohaterowie:
Harry Styles, Louis Tomlinosn, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne,
Simon Cowell i inni
Ciepło
otaczało mnie zewsząd. Każde drganie było niesamowicie delikatne,
a małe kolorowe ogniki tańczyły wokół mnie. Śmierć była aż
tak wygodna dla ludzkiego ciała? W ogóle skąd tu ciało? Może
obudziłem się w trumnie, głęboko, głęboko pod ziemią. Wędrowałem skacząc wraz z myślami, coraz wyżej. Otchłań
oddalała się, prowadząc do niesamowitej jasności. Dawała ona
poczucie chłodu, który owijał się wokół mojej postaci. Bawiłem
się nim, był niemal namacalny. Mogłem formować go w najróżniejsze
rzeczy, za pomocą myśli. Było to niesamowicie przyjemne, lecz
nadal wznosiłem się do góry. Poraziło mnie dopiero światło,
które przyklejało się gęsto do mojego ciała. Nagły napływ
powietrza zmusił moją klatkę piersiową do gwałtownego
poderwania. Momentalnie podniosłem się, siadając na niewygodnym
podłożu. Nadal bałem się otworzyć oczy, lecz ciepły oddech na
karku zmusił mnie. Bałem się, cholernie się bałem. Nic nie
pamiętałem, a jedyne czego pragnąłem to spokój. Podczas gdy ktoś
chciał mnie zabić od tyłu, ew. zgwałcić, ale ta opcja była
najmniej prawdo podobna. Czując okropny ból na całym ciele,
spojrzałem w szaroniebieskie oczy. Rzeczywistość wracała szybko, pokazując nowe obrazy. Zwalniała tylko przy jego osobie,
jakby chciała wskazać na tą postać. Tą postać w moim życiu.
Szkoła, samochód, bar, noc, szpital, lustro... Wszędzie raźnie
odbijała się jego twarz patrząc na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Cholera... czyli jeszcze żyję- spojrzałem przed siebie, ponieważ ból nadal przeszywał moje ciało
- Cholera... czyli jeszcze żyję- spojrzałem przed siebie, ponieważ ból nadal przeszywał moje ciało
Ostrożnie
przytulił się do mnie, wplatając ciepłe ręce w moje loki.
-Harry-przeszył mnie nagły dreszcz po wpływem jego głosu- będziesz żył.
Klęczał na ziemi, wpatrując się we mnie jak w boga.
-Ale przecież...Chwila co ja robię w domu?- chciałem krzyczeć, lecz szwy mi na to nie pozwalały. -Szwy? - zajęczałem.
Zepchnąłem, otaczający mnie koc, po czym uważnie obejrzałem swoje ciało.
Ręce były zabandażowane od nadgarstków, aż po łokcie, a brzuch pokrywały gęste, białe nicie. Spojrzałem wymownie na Tomlinson'a.
-Ahh...Nie patrz na to-mruknął przykrywając mnie.- Przywiozłem ci lek... coś czego Simon nie był w stanie ci zapewnić- spuścił wzrok na podłogę.
-Przecież miał mnie uleczyć, a ty nie powinieneś był wracać- opadłem na poduszkę, opanowując łzy .
-Oszukiwał nas... cię- złapał moją rękę- wiedział, że nie przeżyjesz. Chociaż to nie prawda- dodał.
-Louis usiądź obok mnie...- pocałowałem go lekko, przeżywając kolejne tortury
Szatyn podniósł się z ziemi, po czym zaczął ponownie tłumaczyć:
-Ale jest już dobrze, kochanie- przejechał palcem po moim policzku.
-Wiesz, chciałbym cię opieprzyć za to, że mnie zostawiłeś- westchnąłem- lecz tylko dzięki tobie mogę wdychać teraz twój cudowny zapach.
-Opieprzyć czy przepieprzyć?- Louis szeroko się uśmiechnął
-Gdybym mógł się ruszyć dostałbyś w twarz- zaśmiałem się, przeżywając kolejny zawał
-Nie kłam, kocie- położył palec na moich ustach.- Najchętniej byś się ze mną przespał.
-Jesteś baardzo skromny- polizałem jego rękę, ponieważ nadal trzymał ją przy mojej buzi- I tak mnie wszystko boli, więc czemu nie spróbować?- przyciągnąłem chłopaka do siebie z przeciągłym jękiem
Pocałował mnie delikatnie, następnie wtulając się w moją pierś.
Zaczął mruczeć kolejne słowa, przez co dostawałem kolejnych dreszczy:
-Harry...
-Tak? - odpowiedziałem.
-Wiesz, śmierdzisz- zaśmiał się odrywając nos od mojego torsu
-Ty perfidna...cipo- zepchnąłem go jednym ruchem z kanapy
-Jak pomogę ci się umyć, nadal będę cipą?- zapytał, pokazując białe ząbki
-Będziesz jeszcze większą cipą, bo nie wiem co masz pod spodniami- spojrzałem z góry w jego szaroniebieskie oczy, które odbijało światło lampki nocnej.
Tommo zaśmiał się, ledwo mówiąc:
-Wiesz i to, aż za dobrze.
-Nie wiem czy za dobrze, bo straciłem większość pamięci- na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie.
-Hazziątko miało nie kłamać- zaśmiał się wesoło, biorąc mnie na ręce
Czułem jak uginają się pod nim nogi, lecz mimo to szatyn nawet nie jęknął, ja za to wyłem w spazmach bólu. Od tamtej pory chodzenie jest dla mnie niezwykłą siłą, lepszą nawet niż przenikanie przez ściany... Co ja pierdolę... nic nie równa się z przenikaniem przez ściany. Delikatne ręce śmiało oplatały moje ciało, co chwilę próbując się wplątać w moje miękkie loki. Nie wiedziałem co się stało z Niall'em, gdzie jest Zayn i jak ma się nasz tata- Liam. Teraz wpatrzony byłem w postać Tomlinson'a, który kierował się do naszej sypialni. Właściwie była moja, ale od naszej pierwszej nocy połączyła nas. Nie sprzątałem, więc po wejściu było czuć charakterystyczny zapach...
-To była upojna noc- usłyszałem głos Louis'a, który kład mnie na łóżku.
-Noce ze mną nie są upojne, lecz dzikie, kotku- wplotłem palce w jego miękkie włosy, równocześnie przyciągając jego twarz do siebie. Czułem jego oddech opinający delikatnie moją szyję, a zapach jego perfum... nie, nie perfum. JEGO zapach rozlał się po moich zmysłach z niesamowitą czułością. Dotyk porcelanowych ust szybko pobudził moje ciało. Język Louisa gładko przejechał po moim podniebieniu, doprowadzając mój umysł do dezorientacji. Przyciągnąłem go bliżej, chcąc czuć bicie jego serca, oraz emocje jakie odczuwa. Chłopak przycisnął mnie do materaca, a ja głośno zawyłem. Rozdzierający ból zastąpił całą przyjemność. Zobaczyłem przez przymrużone oczy jak Louie szybko odskakuje zapinając guziki koszuli.
-Nie dzisiaj, tylko zrobię ci krzywdę- wydawał się naprawdę przejęty.
-Louis- przerwałem mu- jesteś najlepszym co mnie spotkało i właśnie spierdoliłeś swoje szanse na przelecenie mnie- podniosłem się, podpierając łokciami o materac.
Przygryzł mimwolnie wargę w zamyśleniu, podczas gdy ja obserwowałem jego cudowną twarz. Czy można było być tak idealnym? Wraz z emocjami, oczy zmieniały kolor, co chwilę się błyszcząc. Nie chciałem go budzić z tego transu, ponieważ wyglądał po prostu uroczo, powiedziałbym inteligentnie, lecz miałem nie kłamać. Jego stan nie trwał długo, ale nadal nie obrócił się w moją stronę. Szatyn podniósł się z gracją, podążając ku mojemu fortepianowi.
-Umiesz grać? - zapytałem. podchodząc do niego
Po pokoju rozbrzmiał jego dźwięczny głos, a śmiech miał naprawdę cudowny:
-Nie, ale mogę spróbować.
Szaroniebieskie oczy skupiły się na klawiszach, wygrywając bezsensowną melodię. Poczułem, że się uśmiecham, chwilę potem słysząc również swój śmiech. Jego gra była tragiczna, jednak w miała sobie tyle uroku co on sam. Usiadłem obok niego, a ten przesunął się, wpatrując w każdy mój ruch.
-Harry-przeszył mnie nagły dreszcz po wpływem jego głosu- będziesz żył.
Klęczał na ziemi, wpatrując się we mnie jak w boga.
-Ale przecież...Chwila co ja robię w domu?- chciałem krzyczeć, lecz szwy mi na to nie pozwalały. -Szwy? - zajęczałem.
Zepchnąłem, otaczający mnie koc, po czym uważnie obejrzałem swoje ciało.
Ręce były zabandażowane od nadgarstków, aż po łokcie, a brzuch pokrywały gęste, białe nicie. Spojrzałem wymownie na Tomlinson'a.
-Ahh...Nie patrz na to-mruknął przykrywając mnie.- Przywiozłem ci lek... coś czego Simon nie był w stanie ci zapewnić- spuścił wzrok na podłogę.
-Przecież miał mnie uleczyć, a ty nie powinieneś był wracać- opadłem na poduszkę, opanowując łzy .
-Oszukiwał nas... cię- złapał moją rękę- wiedział, że nie przeżyjesz. Chociaż to nie prawda- dodał.
-Louis usiądź obok mnie...- pocałowałem go lekko, przeżywając kolejne tortury
Szatyn podniósł się z ziemi, po czym zaczął ponownie tłumaczyć:
-Ale jest już dobrze, kochanie- przejechał palcem po moim policzku.
-Wiesz, chciałbym cię opieprzyć za to, że mnie zostawiłeś- westchnąłem- lecz tylko dzięki tobie mogę wdychać teraz twój cudowny zapach.
-Opieprzyć czy przepieprzyć?- Louis szeroko się uśmiechnął
-Gdybym mógł się ruszyć dostałbyś w twarz- zaśmiałem się, przeżywając kolejny zawał
-Nie kłam, kocie- położył palec na moich ustach.- Najchętniej byś się ze mną przespał.
-Jesteś baardzo skromny- polizałem jego rękę, ponieważ nadal trzymał ją przy mojej buzi- I tak mnie wszystko boli, więc czemu nie spróbować?- przyciągnąłem chłopaka do siebie z przeciągłym jękiem
Pocałował mnie delikatnie, następnie wtulając się w moją pierś.
Zaczął mruczeć kolejne słowa, przez co dostawałem kolejnych dreszczy:
-Harry...
-Tak? - odpowiedziałem.
-Wiesz, śmierdzisz- zaśmiał się odrywając nos od mojego torsu
-Ty perfidna...cipo- zepchnąłem go jednym ruchem z kanapy
-Jak pomogę ci się umyć, nadal będę cipą?- zapytał, pokazując białe ząbki
-Będziesz jeszcze większą cipą, bo nie wiem co masz pod spodniami- spojrzałem z góry w jego szaroniebieskie oczy, które odbijało światło lampki nocnej.
Tommo zaśmiał się, ledwo mówiąc:
-Wiesz i to, aż za dobrze.
-Nie wiem czy za dobrze, bo straciłem większość pamięci- na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie.
-Hazziątko miało nie kłamać- zaśmiał się wesoło, biorąc mnie na ręce
Czułem jak uginają się pod nim nogi, lecz mimo to szatyn nawet nie jęknął, ja za to wyłem w spazmach bólu. Od tamtej pory chodzenie jest dla mnie niezwykłą siłą, lepszą nawet niż przenikanie przez ściany... Co ja pierdolę... nic nie równa się z przenikaniem przez ściany. Delikatne ręce śmiało oplatały moje ciało, co chwilę próbując się wplątać w moje miękkie loki. Nie wiedziałem co się stało z Niall'em, gdzie jest Zayn i jak ma się nasz tata- Liam. Teraz wpatrzony byłem w postać Tomlinson'a, który kierował się do naszej sypialni. Właściwie była moja, ale od naszej pierwszej nocy połączyła nas. Nie sprzątałem, więc po wejściu było czuć charakterystyczny zapach...
-To była upojna noc- usłyszałem głos Louis'a, który kład mnie na łóżku.
-Noce ze mną nie są upojne, lecz dzikie, kotku- wplotłem palce w jego miękkie włosy, równocześnie przyciągając jego twarz do siebie. Czułem jego oddech opinający delikatnie moją szyję, a zapach jego perfum... nie, nie perfum. JEGO zapach rozlał się po moich zmysłach z niesamowitą czułością. Dotyk porcelanowych ust szybko pobudził moje ciało. Język Louisa gładko przejechał po moim podniebieniu, doprowadzając mój umysł do dezorientacji. Przyciągnąłem go bliżej, chcąc czuć bicie jego serca, oraz emocje jakie odczuwa. Chłopak przycisnął mnie do materaca, a ja głośno zawyłem. Rozdzierający ból zastąpił całą przyjemność. Zobaczyłem przez przymrużone oczy jak Louie szybko odskakuje zapinając guziki koszuli.
-Nie dzisiaj, tylko zrobię ci krzywdę- wydawał się naprawdę przejęty.
-Louis- przerwałem mu- jesteś najlepszym co mnie spotkało i właśnie spierdoliłeś swoje szanse na przelecenie mnie- podniosłem się, podpierając łokciami o materac.
Przygryzł mimwolnie wargę w zamyśleniu, podczas gdy ja obserwowałem jego cudowną twarz. Czy można było być tak idealnym? Wraz z emocjami, oczy zmieniały kolor, co chwilę się błyszcząc. Nie chciałem go budzić z tego transu, ponieważ wyglądał po prostu uroczo, powiedziałbym inteligentnie, lecz miałem nie kłamać. Jego stan nie trwał długo, ale nadal nie obrócił się w moją stronę. Szatyn podniósł się z gracją, podążając ku mojemu fortepianowi.
-Umiesz grać? - zapytałem. podchodząc do niego
Po pokoju rozbrzmiał jego dźwięczny głos, a śmiech miał naprawdę cudowny:
-Nie, ale mogę spróbować.
Szaroniebieskie oczy skupiły się na klawiszach, wygrywając bezsensowną melodię. Poczułem, że się uśmiecham, chwilę potem słysząc również swój śmiech. Jego gra była tragiczna, jednak w miała sobie tyle uroku co on sam. Usiadłem obok niego, a ten przesunął się, wpatrując w każdy mój ruch.
I've waited a hundred years
But I'd wait a million more for you
But I'd wait a million more for you
Louis wstał, by oprzeć się wygodnie tuż naprzeciwko mojej głowy.
Nothing prepared me for the privilege of being yours
If I had only felt the warmth within your touch
If I had only seen how you smile when you blush
If I had only felt the warmth within your touch
If I had only seen how you smile when you blush
Udawał
nie wzruszonego, jednak powoli rozdzierało go od środka.
Or how you curl your lip when you concentrate enough
I would have known what I was living for all along
What I've been living for
I would have known what I was living for all along
What I've been living for
Tomlinson
rozkoszował się melodią, jak i moim śpiewem. Mój głos miękko się wydobywał wraz z kolejnymi nutami.
Your love is my turning page
Only the sweetest words remain
Every kiss is a cursive line
Every touch is a redefining phrase
I surrender who I've been for who you are
Nothing makes me stronger than your fragile heart
If I had only felt how it feels to be yours
I would have known what I've been living for all along
What I've been living for
Only the sweetest words remain
Every kiss is a cursive line
Every touch is a redefining phrase
I surrender who I've been for who you are
Nothing makes me stronger than your fragile heart
If I had only felt how it feels to be yours
I would have known what I've been living for all along
What I've been living for
Uwielbiałem
tą piosenkę, ponieważ od tej pory była nasza. Tylko nasza.
We're tethered to the story we must tell
When I saw you well I knew we'd tell it well
With the whisper we will tame the vicious scenes
Like a feather bringing kingdoms to their knees
Cudowne
oczy Lousia, były całkowicie skupione na moich, lecz nie
przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, pojmowałem jak ta piosenka
jest dla nas ważna.
Po
policzkach chłopaka spływały łzy. Niektórzy uważają, że Louis
zbyt często płacze, ale chłopak był niesamowicie wrażliwy. To
dzięki temu go kochałem... Okey, seksowna dupa też się wlicza,
lecz te krople były dla mnie całkowicie romantyczne. Przytuliłem
delikatnie Tomlinsona.
-Larry Stylinson- powiedział nadal płacząc.-Nie sądzisz, że to cudownie brzmi?-załkał cicho, próbując się pozbierać .
-Larry Stylinson- powiedział nadal płacząc.-Nie sądzisz, że to cudownie brzmi?-załkał cicho, próbując się pozbierać .
-Pięknie,
pięknie- przyznawałem mu racje, bawiąc się włosami, znajdującymi
się tuz pod moją głową.
Szatyn wycierał mokre oczy ręką, lecz i tak większość znalazła się na mojej koszulce w postaci plamy. Cicho pociągał nosem, jakby bojąc się, że ktokolwiek to usłyszy. Płacz to nie oznaka słabości, nigdy tak do tego nie podchodziłem. Lou wstał z nadal zarumienionymi policzkami, lekko się trzęsąc. Powoli poszedłem za jego ruchem, podnosząc się, po czym przytrzymałem jego ręce. Oczy pokrywały się już tylko niezwykłym szkliwem, dzięki czemu tańczyło w nich jeszcze więcej światła. Długie rzęsy szybko mrugały powstrzymując kolejne szlochy.
-Nauczysz mnie kiedyś tak grać, prawda?- uśmiechnął się niebieskooki.
-Mamy wiele czasu- pocałowałem go, ciągle czując jego przyspieszony oddech.
Odsunąłem się, odrywając jego usta od swoich, chciałem więcej, lecz minęła godzina,a ja nadal nie trafiłem do łazienki.
-Jeszcze do tego wrócimy- popchnąłem go na łóżko, po czym wyszedłem zabierając ze sobą ręcznik.
Musiałem wyglądać jak ciota, ledwie trzymając się na dwóch nogach, więc darowałem sobie wyobrażanie samego siebie. W każdym razie chodzenie nie wychodziło mi za dobrze...
-Kwestia wprawy- mruknąłem.
Moje odbicie w lustrze nie było wcale okropne, było wręcz przerażające. Wyglądałem gorzej niż Samara czy nawet Billy Elliot z tego głupiego filmu. Twarz oszpecona kilkoma ranami, które pewnie zostawią blizny, ręce jak u bałwana w zimę, a klatka piersiowa...
-Boże, jak ja jeszcze żyję?- pomyślałem, patrząc w swoje odbicie
Odkręciłem wodę, wlewając ulubiony, czekoladowo-miętowy płyn do kąpieli. Usiadłem oddychając głęboko, ponieważ uwielbiałem ten dzień, a o przeszłości chciałem zapomnieć. Po prostu jej się pozbyć, zmyć wraz z pachnącą pianą.
***
Szatyn wycierał mokre oczy ręką, lecz i tak większość znalazła się na mojej koszulce w postaci plamy. Cicho pociągał nosem, jakby bojąc się, że ktokolwiek to usłyszy. Płacz to nie oznaka słabości, nigdy tak do tego nie podchodziłem. Lou wstał z nadal zarumienionymi policzkami, lekko się trzęsąc. Powoli poszedłem za jego ruchem, podnosząc się, po czym przytrzymałem jego ręce. Oczy pokrywały się już tylko niezwykłym szkliwem, dzięki czemu tańczyło w nich jeszcze więcej światła. Długie rzęsy szybko mrugały powstrzymując kolejne szlochy.
-Nauczysz mnie kiedyś tak grać, prawda?- uśmiechnął się niebieskooki.
-Mamy wiele czasu- pocałowałem go, ciągle czując jego przyspieszony oddech.
Odsunąłem się, odrywając jego usta od swoich, chciałem więcej, lecz minęła godzina,a ja nadal nie trafiłem do łazienki.
-Jeszcze do tego wrócimy- popchnąłem go na łóżko, po czym wyszedłem zabierając ze sobą ręcznik.
Musiałem wyglądać jak ciota, ledwie trzymając się na dwóch nogach, więc darowałem sobie wyobrażanie samego siebie. W każdym razie chodzenie nie wychodziło mi za dobrze...
-Kwestia wprawy- mruknąłem.
Moje odbicie w lustrze nie było wcale okropne, było wręcz przerażające. Wyglądałem gorzej niż Samara czy nawet Billy Elliot z tego głupiego filmu. Twarz oszpecona kilkoma ranami, które pewnie zostawią blizny, ręce jak u bałwana w zimę, a klatka piersiowa...
-Boże, jak ja jeszcze żyję?- pomyślałem, patrząc w swoje odbicie
Odkręciłem wodę, wlewając ulubiony, czekoladowo-miętowy płyn do kąpieli. Usiadłem oddychając głęboko, ponieważ uwielbiałem ten dzień, a o przeszłości chciałem zapomnieć. Po prostu jej się pozbyć, zmyć wraz z pachnącą pianą.
***
Wpadłem
do pokoju niemal automatycznie kierując się do sypialni Hazzy.
Milion ludzi krążyło w domu i wokół niego, przynajmniej takie
odniosłem wrażenie. Nadal bolące żebro przestało dokuczać. Może
i nie przestało, ale na pewno nie przejmowałem się tym. Chciałem
wiedzieć co się stało. Przepychałem się między pomarańczowymi,
żółtymi i czarnymi kurtkami niemal biegnąc. Nie oszukujmy się,
biegać w tym tłoku stanowczo się nie dało, dlatego też
poruszałem się w miarę swoich i tłumu możliwości. Zadawali mi
pytanie, lecz na nie nie odpowiadałem. W końcu trafiłem na górę,
lecz tu było jeszcze gorzej. Gdzieś daleko połyskiwała fryzura
Simon'a, którego wcale nie powinno tu być. Obok niego stali trzej
panowie przyodziani w charakterystyczny dla tego miejsca strój.
Wszystko przesiąkało żalem... nie, nie żalem...
-Zwątpieniem, smutkiem, obawą, rozpaczą, histerią ...- zacząłem wszystko cicho wyliczać, przerywając gdy tylko wpadłem do pokoju Styles'a.
Siedział tam Louis, wyglądający jakby go coś potrąciło. Rozczochrane włosy spadały na mocno opuchnięte oczy, przypominał mi przeciwieństwo Harrego. Całkowicie się różnili... charakter, wygląd, zachowanie... Dosłownie wszystkim. Tuż obok niego siedział Malik i Liam, również... płaczący?
-Co tu się do cholery stało?!- wykrzyczałem, widząc ich stan
Louis wybuchł głośnym płaczem, zalewając się łzami, a mulat położył mu rękę na ramieniu. Payne jako jedyny pozbierał się, wstając.
-Chcesz mi to wyjaśnić? - spojrzałem histerycznie na jego twarz.
Nie odezwał się ani słowem, tylko złapał mnie za nadgarstek wyprowadzając za drzwi. Skierował się do łazienki, która otoczona była ludźmi. Przepchnął się, torując mi miejsce. Gdy dotarliśmy do drzwi, zamarłem. Momentalnie poczułem jak po policzkach spływają mi łzy, a nogi same się uginają.
-Liam, zabierz mnie stąd!- rozkazałem, głośno jęcząc, ponieważ widok Harrego w kałuży szkarłatnej krwi był dla mnie stanowczo za dużym przeżyciem.
-Zwątpieniem, smutkiem, obawą, rozpaczą, histerią ...- zacząłem wszystko cicho wyliczać, przerywając gdy tylko wpadłem do pokoju Styles'a.
Siedział tam Louis, wyglądający jakby go coś potrąciło. Rozczochrane włosy spadały na mocno opuchnięte oczy, przypominał mi przeciwieństwo Harrego. Całkowicie się różnili... charakter, wygląd, zachowanie... Dosłownie wszystkim. Tuż obok niego siedział Malik i Liam, również... płaczący?
-Co tu się do cholery stało?!- wykrzyczałem, widząc ich stan
Louis wybuchł głośnym płaczem, zalewając się łzami, a mulat położył mu rękę na ramieniu. Payne jako jedyny pozbierał się, wstając.
-Chcesz mi to wyjaśnić? - spojrzałem histerycznie na jego twarz.
Nie odezwał się ani słowem, tylko złapał mnie za nadgarstek wyprowadzając za drzwi. Skierował się do łazienki, która otoczona była ludźmi. Przepchnął się, torując mi miejsce. Gdy dotarliśmy do drzwi, zamarłem. Momentalnie poczułem jak po policzkach spływają mi łzy, a nogi same się uginają.
-Liam, zabierz mnie stąd!- rozkazałem, głośno jęcząc, ponieważ widok Harrego w kałuży szkarłatnej krwi był dla mnie stanowczo za dużym przeżyciem.
~Niall
Horan
______________________________
Mmmm... moje postanowienie? Więcej nie piszę, bo wychodzi mi to ... źle xx To był epilog i ma was zostawić w pewnej niewiedzy... Tak właśnie skończyła się historia Larrego po mojemu T.T Wszystko było zaplanowane, lecz uwierzcie, że uśmiercenie Harrego przyszło mi trudno? Z żalem? Na pewno mogę was poinformować, że przy pisaniu tego o 2.00 ryczałam, ponieważ ta piosenka <nie tylko dla mnie, prawda Lou.?> i historia wiele dla mnie znaczyły.
THE END
______________________________
Mmmm... moje postanowienie? Więcej nie piszę, bo wychodzi mi to ... źle xx To był epilog i ma was zostawić w pewnej niewiedzy... Tak właśnie skończyła się historia Larrego po mojemu T.T Wszystko było zaplanowane, lecz uwierzcie, że uśmiercenie Harrego przyszło mi trudno? Z żalem? Na pewno mogę was poinformować, że przy pisaniu tego o 2.00 ryczałam, ponieważ ta piosenka <nie tylko dla mnie, prawda Lou.?> i historia wiele dla mnie znaczyły.
THE END
Jejku... Klikam I like it, ale tak naprawdę to nie podoba mi się to... Tzn opowiadanie jest świetne, dziewczyno nie przestawaj pisać.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się ta sytuacja... Co do cholery stało się Harremu ? Błagam, muszę wiedzieć.
@OliviOfficial
wow...co z harrym? zapraszam też na http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzałamałam się...czyli jednak Harry umrze? ;oo zgodzę się z pierwszym komentarzem - ciekawie i dobrze opisane, ale nie podoba mi się sytuacja.. ;((
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;*
Jak to nie piszesz? Pisz, bo naprawdę świetnie Ci to wychodzi. Lubię czytać Twoją twórczość.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję... Tak się cieszyłam na początku, gdy Harry przeżył, a ta końcówka... kompletnie się tego nie spodziewałam. Ale jak to w krwi? Zabił się? Dlaczego? A może to przypadek? Albo morderstwo? Jak możesz tego nie wyjaśnić. Aaaaaaa... muszę znać prawdę. :(
A tak na marginesie, jakbym ja miała czekoladowo miętowy płyn do kąpieli, szczególnie czekoladowo, to nie wychodziłabym z wanny w ogóle. xd
nie możesz nam tego zrobić
OdpowiedzUsuńMUSISZ PISAĆ DALEJ!
co do epilogu, brzuch boli mnie z nerwów jak pomyśle co się stało z Harrym
oszaleje
mam nadzieje że zmienisz zdanie co do pisania
u mnie nowy :)
Usuńhttp://my-one-direction-story-in-london.blogspot.com/
w wolnej chwili zapraszam do siebie http://tell-my-why-baby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń: O Co? Ty źle piszesz? hahaha! śmieszne. Zarąbiste!
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Marlyn.M : D
Tak przy okazji : P Zapraszam do mnie i liczę na komentarz/obserwowanie i oczywiście do mnie wpadanie (sorry mam faze na rymy : D )
http://fans-fans-blog-o-one-direction.blogspot.com/
Jacie *.*
OdpowiedzUsuńJest Megaaa <3
czekam na następny ...;*
+wpadnij może ci się spodoba .
http://bowystarczyjedenusmiech.blogspot.de/
One Shot o Larry'm na: http://torn-bromance.blogspot.com/2012_10_01_archive.html
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania i komentowania ^ ^
Zapowiedź Narry na http://torn-bromance.blogspot.com/ Zapraszam do czytania i komentowania ^ ^Pozdrowienia xx
OdpowiedzUsuńZapowiedź Ziam : http://torn-bromance.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam do czytania.
Witaj. Po prawie 4 miesięcznej przerwie powracam z nową notką. Jeśli nadal masz ochotę czytać perypetie Bellatriks i Toma, to serdecznie zapraszam na nowy rozdział:
OdpowiedzUsuńhttp://kochajac-ciemnosc.blogspot.com
Z góry bardzo Ci dziękuję ;**
Pozdrawiam.
Uhuhu zajebisty rozdział ! xx świetnie piszesz :) xx
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: http://one-story-one-direction1.blogspot.com/
http://torn-bromance.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńInformacja
Hej !
OdpowiedzUsuńWróciłam po dłuugiej rozłące.
zapraszam .;p
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
Zapraszam na One Shota ;D
OdpowiedzUsuńhttp://torn-bromance.blogspot.com/
Jeśli możesz to skomentuj *.*
Zapraszam na zapowiedź One Shota http://torn-bromance.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPojawił się nowy na http://nobody-is-a-hero.blogspot.com/ ZAPRASZAM :) <3
OdpowiedzUsuńJak to nie będziesz pisać?!
OdpowiedzUsuń*** zapraszam na http://tostartyourlifeover.blogspot.com/
Zapraszam na prolog o Akademii Beauxbatons :)
OdpowiedzUsuńhipokryzja-uczuc.blogspot.com
Pozdrawiam i wesołych Świąt <3!
http://sooldstory.blogspot.com/ zapraszam, nowy - 4 rozdział. :)
OdpowiedzUsuńWybacz, ze pytam ale nie do końca rozumiem , co sie stało Harremu ?xx
OdpowiedzUsuńHuh nie wiadomo... Może po prostu upadł, był chory, lekarstwo nie pomogło...
OdpowiedzUsuńAle cieszę się, że ktoś przeczytał to do końca ^^
kocham <33
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie i liczę że zostawisz po sobie komentarz, a jeśli podoba ci się mój blog to zaobserwuj odwdzięczę się tym samym ;*
http://neversayneveruntilyoutry.blogspot.com/
świetne miejsce !
OdpowiedzUsuń