Rodzaj:
Story
Część:
chapter 2
Tytuł: Why
don't we break the rules already?
Motto: Why
don't we break the rules already?
Autor:
Triada
Gatunek:
Obyczajowy, dramat
Miejsce
akcji: Londyn
Bohaterowie:
Harry Styles, Louis Tomlinosn, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne,
Simon Cowell i inni
Cicho
mruczałem pod nosem, popijając moją ulubioną poranną herbatę z
mlekiem, czym cholernie denerwowałem Niall'a siedzącego obok.
-Możesz przestać? - spytał, zaciskając usta w jedną, cienką linię.
-Właściwie to nie...- posłałem mu jeden z piękniejszych uśmiechów.
-Niby czemu?- wstał oburzony, kładąc herbatę na kuchennym stole.
-To tak jakbym chciał, żebyś przestał wyżerać mi jedzenie- podniosłem ręce w geście dezaprobaty, po czym oparłem je znów na gorącym napoju.
Wygrałem, blondynek spuścił głowę i zapchał usta jedną z kanapek, ułożonych na talerzu. Oczywiście zostało już z nich niewiele, ponieważ większość zjedliśmy jakieś 20 minut wcześniej. Dobrze, nie oszukujmy się. Niall zjadł, ja się okazyjnie częstowałem. Boże... do czego tu dochodzi...
-Chyba naprawdę muszę poprosić o drzwi anty włamaniowe...- mruknąłem niby sam do siebie, lecz zwracając uwagę na 19 latka i jego reakcję. – Czemu moje fanki nie bywają tu tak często jak ty?- zapytałem niby z grymasem.
-Ponieważ one nie mają klucza- chłopak uśmiechnął się nieznacznie, podnosząc rękę, w której trzymał srebrny kluczyk, nadal nie odwracając wzroku od gazety.
-Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, mogę popatrzeć sobie na Ciebie w telewizji- przymrużyłem lekko oczy, gdy ten, w końcu się na mnie spojrzał.
-Ohh... widzę, że masz sprawdzone programy. Może zdradzisz mi choć jeden...- jego oczy także minimalnie się zwężały, zmniejszając widoczność niebieskich tęczówek.
-Animal Planet- odsunąłem krzesło, po czym wstałem, kierując się do salonu z telewizorem.
Wygodnie położyłem się na kanapie i rzeczywiście włączyłem program, co chwilę śmiejąc się z Niall'a.
-Jeśli nie przestaniesz, nie odbiorę za ciebie poczty i będziesz musiał sam się pofatygować do drzwi- na twarzy blondynka zagościł promienny uśmiech.
Nadal siedział w kuchni, czytając składniki jego ulubionych ciastek. Dlatego, też nie zauważył gdy podszedłem do stołu. Popatrzyłem na jego czarne rayban'y, po czym podniosłem je eleganckim ruchem. Tym razem przyjaciel uważnie obserwował moje poczynania. Nie czekając dłużej, stanąłem za krzesłem nakładając mu je na nos.
-Teraz możesz iść – cicho wyszeptałem mu do ucha, po czym wybuchnąłem głośnym śmiechem, opierając się o bufet.
Szybko zorientowałem się, że moje okulary lecą prosto w moją twarz. W tym momencie, pokochałem mojego nauczyciela w-f'u, ponieważ z pewnym refleksem udało mi się je złapać, nie narażając się na obolały nos.
-Teraz możemy iść- Horan powtórzył moje słowa, nieco je zmieniając i wyszczerzył się w głupawym uśmiechu.
-Możesz przestać? - spytał, zaciskając usta w jedną, cienką linię.
-Właściwie to nie...- posłałem mu jeden z piękniejszych uśmiechów.
-Niby czemu?- wstał oburzony, kładąc herbatę na kuchennym stole.
-To tak jakbym chciał, żebyś przestał wyżerać mi jedzenie- podniosłem ręce w geście dezaprobaty, po czym oparłem je znów na gorącym napoju.
Wygrałem, blondynek spuścił głowę i zapchał usta jedną z kanapek, ułożonych na talerzu. Oczywiście zostało już z nich niewiele, ponieważ większość zjedliśmy jakieś 20 minut wcześniej. Dobrze, nie oszukujmy się. Niall zjadł, ja się okazyjnie częstowałem. Boże... do czego tu dochodzi...
-Chyba naprawdę muszę poprosić o drzwi anty włamaniowe...- mruknąłem niby sam do siebie, lecz zwracając uwagę na 19 latka i jego reakcję. – Czemu moje fanki nie bywają tu tak często jak ty?- zapytałem niby z grymasem.
-Ponieważ one nie mają klucza- chłopak uśmiechnął się nieznacznie, podnosząc rękę, w której trzymał srebrny kluczyk, nadal nie odwracając wzroku od gazety.
-Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, mogę popatrzeć sobie na Ciebie w telewizji- przymrużyłem lekko oczy, gdy ten, w końcu się na mnie spojrzał.
-Ohh... widzę, że masz sprawdzone programy. Może zdradzisz mi choć jeden...- jego oczy także minimalnie się zwężały, zmniejszając widoczność niebieskich tęczówek.
-Animal Planet- odsunąłem krzesło, po czym wstałem, kierując się do salonu z telewizorem.
Wygodnie położyłem się na kanapie i rzeczywiście włączyłem program, co chwilę śmiejąc się z Niall'a.
-Jeśli nie przestaniesz, nie odbiorę za ciebie poczty i będziesz musiał sam się pofatygować do drzwi- na twarzy blondynka zagościł promienny uśmiech.
Nadal siedział w kuchni, czytając składniki jego ulubionych ciastek. Dlatego, też nie zauważył gdy podszedłem do stołu. Popatrzyłem na jego czarne rayban'y, po czym podniosłem je eleganckim ruchem. Tym razem przyjaciel uważnie obserwował moje poczynania. Nie czekając dłużej, stanąłem za krzesłem nakładając mu je na nos.
-Teraz możesz iść – cicho wyszeptałem mu do ucha, po czym wybuchnąłem głośnym śmiechem, opierając się o bufet.
Szybko zorientowałem się, że moje okulary lecą prosto w moją twarz. W tym momencie, pokochałem mojego nauczyciela w-f'u, ponieważ z pewnym refleksem udało mi się je złapać, nie narażając się na obolały nos.
-Teraz możemy iść- Horan powtórzył moje słowa, nieco je zmieniając i wyszczerzył się w głupawym uśmiechu.
Dzwonek
zadzwonił już chyba 100 raz. Widocznie było to coś ważnego, a
listonosz, albo chciał autograf, albo napiwek. Szybkim krokiem
podszedłem do drzwi i rzeczywiście zobaczyłem faceta w wieku ok. 40
lat, z dużą torbą i setką listów.
-Czemu tak mało?- mruknąłem niezadowolony.
-Widocznie już cię nie kochają...- Niall przyciągnął mnie w głąb domu, by szepnąć tuż przy kasztanowych lokach.
-Proszę podpisać tu i tu – powiedział listonosz, niemal nie zwracając na nas uwagi.
Szybko nabazgrałem swoje imię i nazwisko w wyznaczonym miejscu, po czym dostałem torbę z listami. Nie mając ręki, kopnąłem w drzwi, tak by się zamknęły, gdy przypomniałem sobie o mężczyźnie stojącym za nimi, krzyknąłem głośne 'Dziękuję'. Usiadłem z powrotem na kanapie... właściwie to na Niall'u, który właśnie się tam położył. Chłopak chwilę leżał bez ruchu, po czym stwierdził, że mu niewygodnie, więc jednym ruchem, zwalił mnie na podłogę. Spojrzałem do góry, napotykając jego twarz i zaraz spojrzałem znowu na listy. Odwracając się tak, poczułem mocny zapach jego perfum, które rozpalały zmysły. Szybko złapałem torbę, podniosłem rękę do góry, patrząc jak dużo, dużo papieru ląduje tuż przede mną. Jak zawsze, mnóstwo kolorowych kopert, a najwięcej tych różowych. Z góry rzucałem nimi o Niall'a, nawet ich nie otwierając. Może to trochę nie fair wobec fanów, ale byłem tym już cholernie zmęczony i po prostu szukałem czegoś ciekawego. Powoli zacząłem otwierać kolejne koperty z rachunkami, sprawdzając jak dużo wydałem. Było tego naprawdę sporo, wszystko musiałem przeczytać, a potem przesłać Simonowi. Nagle znalazłem coś 'innego'.
-Czemu tak mało?- mruknąłem niezadowolony.
-Widocznie już cię nie kochają...- Niall przyciągnął mnie w głąb domu, by szepnąć tuż przy kasztanowych lokach.
-Proszę podpisać tu i tu – powiedział listonosz, niemal nie zwracając na nas uwagi.
Szybko nabazgrałem swoje imię i nazwisko w wyznaczonym miejscu, po czym dostałem torbę z listami. Nie mając ręki, kopnąłem w drzwi, tak by się zamknęły, gdy przypomniałem sobie o mężczyźnie stojącym za nimi, krzyknąłem głośne 'Dziękuję'. Usiadłem z powrotem na kanapie... właściwie to na Niall'u, który właśnie się tam położył. Chłopak chwilę leżał bez ruchu, po czym stwierdził, że mu niewygodnie, więc jednym ruchem, zwalił mnie na podłogę. Spojrzałem do góry, napotykając jego twarz i zaraz spojrzałem znowu na listy. Odwracając się tak, poczułem mocny zapach jego perfum, które rozpalały zmysły. Szybko złapałem torbę, podniosłem rękę do góry, patrząc jak dużo, dużo papieru ląduje tuż przede mną. Jak zawsze, mnóstwo kolorowych kopert, a najwięcej tych różowych. Z góry rzucałem nimi o Niall'a, nawet ich nie otwierając. Może to trochę nie fair wobec fanów, ale byłem tym już cholernie zmęczony i po prostu szukałem czegoś ciekawego. Powoli zacząłem otwierać kolejne koperty z rachunkami, sprawdzając jak dużo wydałem. Było tego naprawdę sporo, wszystko musiałem przeczytać, a potem przesłać Simonowi. Nagle znalazłem coś 'innego'.
-Klinika
s.Maria w Londynie- przeczytałem głośno nadawcę listu, odrywając
Niall'a od czytania MOJEJ poczty.
-Huhu wyniki. Wiesz, że nie musisz tego czytać- uświadomił mnie.
Za pomocą kluczy, jednym ruchem otworzyłem kopertę i podszedłem do czarnego laptopa stojącego w kuchni. Popatrzyłem wokół siebie i niemal dostałem szału.
-NIALL, MASZ PO SOBIE SPRZĄTAĆ!- wrzasnąłem na blondynka, który się nieco spłoszył, spadając z kanapy w stosy listów.
-Huhu wyniki. Wiesz, że nie musisz tego czytać- uświadomił mnie.
Za pomocą kluczy, jednym ruchem otworzyłem kopertę i podszedłem do czarnego laptopa stojącego w kuchni. Popatrzyłem wokół siebie i niemal dostałem szału.
-NIALL, MASZ PO SOBIE SPRZĄTAĆ!- wrzasnąłem na blondynka, który się nieco spłoszył, spadając z kanapy w stosy listów.
Otworzyłem
jedną z ulubionych przeglądarek i wpisałem pojedyncze hasło: '
Jak odczytać wyniki badań krwi'. Niecałą sekundę później
wyświetliło się milion wyników. Kliknąłem w pierwszy lepszy,
trafiając na forum jakiejś prywatnej przychodni. Wszystko było
opisane i trudno było to zrozumieć. Trzeba było wszystko obliczać,
szło mi trochę opornie. Co chwilę spoglądałem na blondynka,
który krzątał się po kuchni, ciągle próbując coś jeszcze
zjeść. W końcu zapchał się kolejną paczką ciastek
czekoladowych. Skąd ja tyle tego miałem? Gdy otwierałem lodówkę
i szafki, zawsze 'nie miałem' czego jeść, a teraz? Mnóstwo
rzeczy znikało w szybkim tempie, co zapowiadało zakupy... lub
wywalenie chłopaka do Zayn'a, okey ewentualnie Liama, ponieważ Zayn
był zajęty Perrie, a Liam... oh. Danielle.
-Fuck- cicho mruknąłem pod nosem, znowu skupiając się na wynikach. – Kochanie, czy mógłbyś mi podać kartkę i długopis? - poprosiłem ładnie 19 latka.
-Sam sobie weź- ledwo zrozumiałem, ponieważ w buzi miał mnóstwo czekolady.
-Dobrze, seksu nie będzie- podszedłem do kuchenki, wyrywając mu z ręki jedno z ciastek, na co wydał z siebie dziwny dźwięk, w geście nie zadowolenia.
-Fuck- cicho mruknąłem pod nosem, znowu skupiając się na wynikach. – Kochanie, czy mógłbyś mi podać kartkę i długopis? - poprosiłem ładnie 19 latka.
-Sam sobie weź- ledwo zrozumiałem, ponieważ w buzi miał mnóstwo czekolady.
-Dobrze, seksu nie będzie- podszedłem do kuchenki, wyrywając mu z ręki jedno z ciastek, na co wydał z siebie dziwny dźwięk, w geście nie zadowolenia.
Zabrałem
jedną z różowych kopert, oraz niebieski cienkopis, po czym
ponownie wygodnie usiadłem na krześle. Począłem sobie wszystko
rozpisywać i obliczać przy pomocy telefonu. Gdy miałem już
wszystko gotowe, położyłem kartkę obok monitora i zacząłem
sprawdzać z normami.
-Hahahahaha – po chwili zacząłem się śmiać.
-Co ci jest? - spytał Niall spoglądając przez moje ramię, tak, że wyraźnie czułem jego perfumy.
-Wyszło mi, że praktycznie już nie żyję– znowu wpadłem w histeryczny śmiech.
-Daj to – mruknął chłopak, kładąc rękę na myszce i spychając mnie z krzesła, przez co wylądowałem piętro niżej niż on.
Na jego twarzy również pojawił się uśmiech, gdy ja tarzałem się po podłodze, w wyniku zaistniałej sytuacji. Blondynek sprawdził kolejną stronę, po czym przełączył na trzecią... czwartą, po piątej dał sobie spokój, a jego twarz stężniała. Rozsiadłem się wygodnie na podłodze, opanowując śmiech i masując bolący brzuch. Niall odwrócił się w moja stronę, ciężkim ruchem.
-Tylko, że to jest prawda Harry – popatrzył prosto na mnie.
-Hahahahaha – po chwili zacząłem się śmiać.
-Co ci jest? - spytał Niall spoglądając przez moje ramię, tak, że wyraźnie czułem jego perfumy.
-Wyszło mi, że praktycznie już nie żyję– znowu wpadłem w histeryczny śmiech.
-Daj to – mruknął chłopak, kładąc rękę na myszce i spychając mnie z krzesła, przez co wylądowałem piętro niżej niż on.
Na jego twarzy również pojawił się uśmiech, gdy ja tarzałem się po podłodze, w wyniku zaistniałej sytuacji. Blondynek sprawdził kolejną stronę, po czym przełączył na trzecią... czwartą, po piątej dał sobie spokój, a jego twarz stężniała. Rozsiadłem się wygodnie na podłodze, opanowując śmiech i masując bolący brzuch. Niall odwrócił się w moja stronę, ciężkim ruchem.
-Tylko, że to jest prawda Harry – popatrzył prosto na mnie.
Widziałem
jak jego oczy napełniają się powoli łzami, stając się jakby
powleczone szkłem. Poczułem jak głowa sama ciężko opadła,
opierając się o jedną z drewnianych szafek. Przeciągle wdychałem
powietrze, próbując opanować, pochłaniająca mnie panikę.
Wow! no to jest niesamowite. Aż zamarłam na końcu. Super rozdział. Dziękuje za komentarz.
OdpowiedzUsuńopowiadanie-1d-boys.blogspot.com
O Boże Ty sobie ze mnie żarty robisz prawda? Nie no ja Cię kiedyś zabiję ;D Czekam na kolejny rozdział ;> A co do listów to dobry pomysł z tymi różowymi kopertami ^^
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie 1d-make-me-happy.bloog.pl
Dziękuję za powiadomienie o tym, że prowadzisz bloga!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Masz dość dobry styl i ładnie prowadzisz dialogi. Tylko czasami brakuje kropek na końcu zdań, musisz to poprawić, bo wygląda to nieestetycznie.
I usun te kody obrazkowe, są strasznie denerwujące. Grr...
Pozdrawiam.
[ flames-of-ice ]
[ kochajac-ciemnosc ]
oł, ciekawy pomysł na opowiadanie, ale...gdzie Louis? ;>
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie. http://logicoftheheartisabsurd.blogspot.com/
;3
Ej no właśnie... Mnie też ciekawiło GDZIE SIĘ PODZIAŁ TOMLINSON ? :d
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, a te wyniki - jezuu mega :D
http://live-for-the-moment-1d.blogspot.com
hahaha możemy założyć, że pobiegł po marchewki ^^ Czekajcie cierpliwie ;D ...Ew. bardziej cierpliwie, ponieważ mogę nie mieć przez dłuższy czas laptopa T.T
Usuńże jak ?
OdpowiedzUsuńchyba żartujesz
Harry nie może umrzeć
czekam na następny
zapraszam do siebie
http://my-one-direction-story-in-london.blogspot.com/
yyyy..... przyznam, że totalnie nie rozumiem tego rozdziału!
OdpowiedzUsuńChyba Harry nie umrze, nie? Ja nawet nie mogłabym o tym czytać, a co dopiero pisać.....Nie rób tego. Proszę.....
harry nie moze umrzec !!! a gdzie zniknąl lou? :) rozdzial ogolnie fajny tylko ta koncowk a:) no nic zapraszam do komentowania u mnie (dodalam nowy 10 rozdzial ) :)
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
Świetny czekam na następny. Tylko co z Harrym?! Wejdź też do mnie http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHahahaha ;D
OdpowiedzUsuńLOUIS TOMLINSON POBIEGŁ PO MARCHEWKI I DLATEGO NIE BYŁO GO W TYM ROZDZIALE ;d
New chepter :
http://live-for-the-moment-1d.blogspot.com/
Nie możemy tak długo czekać Triadaaaa ! ! ! ! ! Zlituj się ;*
Może coś pokręcili? Bo jak to możliwe, że on żyje, skoro nie żyje? xd Haha. Herbata z mlekiem, fuuuj. Jak on może to pić? xd Znów miałam niezły ubaw, czytając rozdział. Oni są psychiczni. Nie no, aż nie mogę doczekać się kolejnych takich scen :D
OdpowiedzUsuńpodoba mi się tu ! ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy rozdział ! ;3
www.paradise-with-you.blogspot.com
hej u mnie nowy :) zapraszam do komentowania :
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
Boziu, świetny!!!
OdpowiedzUsuńcoś Louim będzie pewnie później...
czekam z niecierpliwością na kolejny!!
Pozdrawiam :)
PS. u mnie 3 rozdział... zapraszam!
Kocham to! *.* Naprawdę świetne! : o
OdpowiedzUsuń+ zapraszam i do mnie :)
http://secretlifevictorie.blogspot.com/