Rodzaj:
Story
Część:
chapter 3
Tytuł: Why
don't we break the rules already?
Motto: Why
don't we break the rules already?
Autor:
Triada
Gatunek:
Obyczajowy, dramat
Miejsce
akcji: Londyn
Bohaterowie:
Harry Styles, Louis Tomlinosn, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne,
Simon Cowell i inni
Nadal
nie mogłem się oswoić z tą myślą. Siedziałem w pokoju sam,
chcąc w końcu się ubrać. Nie miałem siły. Nie z powodu choroby,
lecz widok Niall'a z napuchniętymi oczami i zaczerwienioną twarzą
napawał mnie niepewnością. Więc, w sumie nie byłem jedyną osobą znajdującą się w tym pokoju... Czułem się jednak samotny,
praktycznie umierałem. Jak? Cholera, skąd ja mam wiedzieć? Moje
życie w jednym momencie stało się wielkim pytaniem, jakbym wygrał
los na loterii... tylko nie tam gdzie trzeba. Trochę ponad 2 lata
temu również wygrałem, moje życie... a teraz miałem obwieścić
światu, że tak po prostu odejdę? Nadal ta myśl nie dawała mi
spokoju, nie martwiłem się sobą, bo to by było egoistyczne z
mojej strony. Hah nawet w takich momentach chciałem omijać jedyną
osobę jaka mnie ignorowała- Mnie. Spojrzałem przed siebie,
napotykając twarz blondynka, który po kilku godzinach przy mnie
postanowił przespać się pod ścianą. Zaprzeczałem, ale co to dało?
Widziałem, jak na chwilę się uspokaja i zapada w błogi sen. Ja
nie mogłem, nadal byłem pod wrażeniem jakie na nim odniosłem.
Teraz, patrzył na mnie chłodnym wzrokiem, pozbawionym jakichkolwiek
uczuć. Tak, właśnie w tej chwili, Niall pierwszy raz w życiu, nic
nie jadł. Chwilę wcześniej połykał swoje łzy, głośno
płacząc...łkając... szlochając. Chciałem go przytulić, by choć
trochę załagodzić jego stan, lecz wiedziałem, że to tylko
wszystko pogorszy.
-Dobry Boże, co ja mam z nim zrobić...- pomyślałem, nadal uważnie przyglądając się jego grymasowi.
-Dobry Boże, co ja mam z nim zrobić...- pomyślałem, nadal uważnie przyglądając się jego grymasowi.
Wyjąłem
telefon, w którym właśnie dzwonił mój budzik, szybko go
włączając. Przecież byłem już gotowy, wystarczyło się
przebrać, umyć... zjeść. O nie, nie mogłem patrzeć na nic, co
mógłbym w siebie wepchnąć, bo skończyłoby się to … niezbyt
dobrze.
-Okey, Harry zostało ci mało czasu. Musisz wstać i żyć 'normalnie'. Chyba na tyle cię stać - nowa myśl krążyła w mojej głowie, obijając się o jej ściany.
Musiałem dać Niallowi i osobom wokół mnie to co najlepsze. Po prostu o nich zadbać. Wstałem, otrzepując kremowe rurki z całego brudu, który się do nich przyczepił po tej ciężkiej nocy i ruszyłem w stronę chłopaka. Jego włosy potrzebowały wody i szamponu, które może by pomogły.
-Choć, trzeba się umyć- wyszczerzyłem się do niego najbardziej sztucznym uśmiechem na jaki było mnie stać.
Blondynek odepchnął moją wyciągniętą rękę, nadal patrząc się w puste miejsce przed sobą. Tak, właśnie tam chwilę wcześniej się znajdowałem. Uraził mnie, co od razu pojawiło się w grymasie na mojej twarzy.
-Niall, wiem, że ci ciężko, lecz trzeba żyć dalej- nadal pochylałem się nad nim, a moje loki dotykały lekko jego skroni.
-Ty nie musisz- powiedział z tak cholerną chrypą, że nieco się cofnąłem.
-Wiesz, że mnie ranisz?- spytałem, nie ukrywając myśli. Nie chciałem go teraz okłamywać.
-Patrz, role się odwróciły, ale złamałeś mi serce- mruknął pod nosem.
-Nie jestem twoją dziewczyną Niall, więc posklejaj je na kropelkę i idź się umyć, bo śmierdzisz- udałem, że wącham jego blond włosów, zahaczając o nosem policzek.
-Okey, Harry zostało ci mało czasu. Musisz wstać i żyć 'normalnie'. Chyba na tyle cię stać - nowa myśl krążyła w mojej głowie, obijając się o jej ściany.
Musiałem dać Niallowi i osobom wokół mnie to co najlepsze. Po prostu o nich zadbać. Wstałem, otrzepując kremowe rurki z całego brudu, który się do nich przyczepił po tej ciężkiej nocy i ruszyłem w stronę chłopaka. Jego włosy potrzebowały wody i szamponu, które może by pomogły.
-Choć, trzeba się umyć- wyszczerzyłem się do niego najbardziej sztucznym uśmiechem na jaki było mnie stać.
Blondynek odepchnął moją wyciągniętą rękę, nadal patrząc się w puste miejsce przed sobą. Tak, właśnie tam chwilę wcześniej się znajdowałem. Uraził mnie, co od razu pojawiło się w grymasie na mojej twarzy.
-Niall, wiem, że ci ciężko, lecz trzeba żyć dalej- nadal pochylałem się nad nim, a moje loki dotykały lekko jego skroni.
-Ty nie musisz- powiedział z tak cholerną chrypą, że nieco się cofnąłem.
-Wiesz, że mnie ranisz?- spytałem, nie ukrywając myśli. Nie chciałem go teraz okłamywać.
-Patrz, role się odwróciły, ale złamałeś mi serce- mruknął pod nosem.
-Nie jestem twoją dziewczyną Niall, więc posklejaj je na kropelkę i idź się umyć, bo śmierdzisz- udałem, że wącham jego blond włosów, zahaczając o nosem policzek.
Chłopak
uniósł kąciki ust w krzywym uśmiechu, który nadał mu lepszy
wyraz twarzy, po czym łapczywie wciągnął powietrze, jakby w
poszukiwaniu świeżego.
Wyprostowałem się i jeszcze raz wyciągnąłem rękę, by pomóc mu wstać. Tym, razem spojrzał na mnie szklanymi oczami, które nadal poszukiwały mojego zapachu, po czym ścisnął mocno moją dłoń, podnosząc się z podłogi.
Położyłem mu rękę na ramieniu i wyprowadziłem z pokoju przesiąkniętego współczuciem, myślami i pewnego rodzaju bólem. Naprawdę, nie chciałem już tego odczuwać, ponieważ ostawało to na moim karku, wywołując pojedyncze dreszcze, które przeszywały ciało.
Zaprowadziłem blondynka do łazienki, chociaż bez mojej pomocy i tak by trafił. Może bałem się, że się utopi pod prysznicem? Nie wiem, lecz wszedłem z nim przez drzwi, zatrzymując się przy umywalce. Spojrzałem na nasze odbicie. Oboje wyglądaliśmy gorzej niż Samara z The Ring. Popatrzyłem na Niall'a, który właśnie bacznie mnie obserwował.
-Ty zamierzasz patrzeć jak się myje? - podniósł pytająco brwi, przez co cicho się zaśmiałem, po czym wszedłem do wanny, wygodnie się kładąc.
Wyprostowałem się i jeszcze raz wyciągnąłem rękę, by pomóc mu wstać. Tym, razem spojrzał na mnie szklanymi oczami, które nadal poszukiwały mojego zapachu, po czym ścisnął mocno moją dłoń, podnosząc się z podłogi.
Położyłem mu rękę na ramieniu i wyprowadziłem z pokoju przesiąkniętego współczuciem, myślami i pewnego rodzaju bólem. Naprawdę, nie chciałem już tego odczuwać, ponieważ ostawało to na moim karku, wywołując pojedyncze dreszcze, które przeszywały ciało.
Zaprowadziłem blondynka do łazienki, chociaż bez mojej pomocy i tak by trafił. Może bałem się, że się utopi pod prysznicem? Nie wiem, lecz wszedłem z nim przez drzwi, zatrzymując się przy umywalce. Spojrzałem na nasze odbicie. Oboje wyglądaliśmy gorzej niż Samara z The Ring. Popatrzyłem na Niall'a, który właśnie bacznie mnie obserwował.
-Ty zamierzasz patrzeć jak się myje? - podniósł pytająco brwi, przez co cicho się zaśmiałem, po czym wszedłem do wanny, wygodnie się kładąc.
-Teraz
możesz zacząć się rozbierać – szybko zamrugałem, w
oczekiwaniu na jego następny ruch
Nialler stał, patrząc się na mnie, jakbym naprawdę zaczął wyłazić mu z telewizora. Szybko się otrząsnął i zaczął zdejmować z siebie ubranie.
-Wyjdź..., idź stąd- gdy stał już w białych bokserkach, pomachał mi ręką tuż przed oczami, widząc, że się zapatrzyłem i wskazał mi drzwi.
-A jak nie?- spytałem, dzielnie leżąc w wannie.
Blondynek podszedł bliżej, kładąc dłoń na korku i przystawiając głowę tuż koło mojej.
-Nie chcesz wyjść? Okey, to cię zmuszę – 19 latek odkręcił kran, z którego poleciała lodowata woda
Wyskoczyłem jak oparzony, czując, że mam mokre spodnie.
-Hahaha zsikałeś się – Niall niemal tarzał się po podłodze.
Zgrabnie zdjąłem spodnie, rzucając mu je na głowę, po czym eleganckimi ruchami wyparowałem z łazienki w poszukiwaniu kuchni.
***
Nialler stał, patrząc się na mnie, jakbym naprawdę zaczął wyłazić mu z telewizora. Szybko się otrząsnął i zaczął zdejmować z siebie ubranie.
-Wyjdź..., idź stąd- gdy stał już w białych bokserkach, pomachał mi ręką tuż przed oczami, widząc, że się zapatrzyłem i wskazał mi drzwi.
-A jak nie?- spytałem, dzielnie leżąc w wannie.
Blondynek podszedł bliżej, kładąc dłoń na korku i przystawiając głowę tuż koło mojej.
-Nie chcesz wyjść? Okey, to cię zmuszę – 19 latek odkręcił kran, z którego poleciała lodowata woda
Wyskoczyłem jak oparzony, czując, że mam mokre spodnie.
-Hahaha zsikałeś się – Niall niemal tarzał się po podłodze.
Zgrabnie zdjąłem spodnie, rzucając mu je na głowę, po czym eleganckimi ruchami wyparowałem z łazienki w poszukiwaniu kuchni.
***
Siadając
w jednej z ławek tuż przy oknie, nadal miałem przed oczami obraz
jedzącego Niall'a. Gdy wróciłem z łazienki, był cały w
czekoladzie... a dokładnie Nutelli, której nawalił sobie cały
słoik do 6 naleśników przygotowanych przeze mnie. Patrzyłem tylko
na duże plamy, na białej koszulce, która wyglądała niemal
identycznie jak moja. Chwila... to była MOJA koszulka. Oczywiście
musiałem poświęcić kolejną oraz resztę ubioru, jak również
perfumy.
Nagle z zamyślenia wyrwała mnie jedna z brunetek, niby przypadkowo upuszczając książki tuż przede mną. Schyliłem się, by jej pomóc, napotykając co chwilę jej rękę. Nie miałem ochoty jej spławiać, więc po prostu podałem rzeczy, co chwilę rozglądając się po niebieskiej sali. Klasa była pełna... Okey, prawie pełna, ponieważ siedziałem sam. Czy nikt mnie nie lubił? Chciałbym żeby to była prawda, po prostu nie przepadałem za tym, gdy ktoś zbytnio mi się podlizywał, a chyba każdy w tej szkole wiedział, że należę do One Direction. Chwilę po dzwonku wbiegały ostatnie osoby, zajmując swoje miejsca... Izabell, Nathan, Danielle, An. oraz... Nie rozpoznawałem, chłopaka, który pospiesznie przeszedł po klasie w poszukiwaniu miejsca. Chodzę do tej pieprzonej szkoły 2 rok, a naprawdę nie mogłem sobie przypomnieć kim on jest. Może to za sprawą choroby?
-Hej, Louis Tomlinson. Mogę się przysiąść?- podskoczyłem na krześle i skupiłem się na pytaniu chłopaka, który szybko wypowiedział słowa.
Przestępował z nogi na nogę, ciągle spoglądając w stronę drzwi, jakby nie chciał podpaść nauczycielce.
Tomlinson miał dość oryginalny styl. Czerwone spodnie, graniczące u dołu z szarymi Tomsami, które były naprawdę … okropne, koszulka w paski oraz kremowe szelki, które w tym momencie swobodnie zwisały wzdłuż rurek. To wszystko wyglądało dość dobrze, prezentowało jakieś nieogarnięcie własnego charakteru, co było dość... urocze?
-Nope, będziesz teraz siedział na podłodze – uśmiechnąłem się, ciągle obserwując chłopaka.
Na czole szatyna pojawiła się zmarszczka, a usta ułożyły się w cienką linię, okazując mi tak znany grymas. W szaroniebieskich oczach zatańczyły ogniki złości, po czym na twarzy pojawił się rumieniec z powodu zakłopotania.
Nagle z zamyślenia wyrwała mnie jedna z brunetek, niby przypadkowo upuszczając książki tuż przede mną. Schyliłem się, by jej pomóc, napotykając co chwilę jej rękę. Nie miałem ochoty jej spławiać, więc po prostu podałem rzeczy, co chwilę rozglądając się po niebieskiej sali. Klasa była pełna... Okey, prawie pełna, ponieważ siedziałem sam. Czy nikt mnie nie lubił? Chciałbym żeby to była prawda, po prostu nie przepadałem za tym, gdy ktoś zbytnio mi się podlizywał, a chyba każdy w tej szkole wiedział, że należę do One Direction. Chwilę po dzwonku wbiegały ostatnie osoby, zajmując swoje miejsca... Izabell, Nathan, Danielle, An. oraz... Nie rozpoznawałem, chłopaka, który pospiesznie przeszedł po klasie w poszukiwaniu miejsca. Chodzę do tej pieprzonej szkoły 2 rok, a naprawdę nie mogłem sobie przypomnieć kim on jest. Może to za sprawą choroby?
-Hej, Louis Tomlinson. Mogę się przysiąść?- podskoczyłem na krześle i skupiłem się na pytaniu chłopaka, który szybko wypowiedział słowa.
Przestępował z nogi na nogę, ciągle spoglądając w stronę drzwi, jakby nie chciał podpaść nauczycielce.
Tomlinson miał dość oryginalny styl. Czerwone spodnie, graniczące u dołu z szarymi Tomsami, które były naprawdę … okropne, koszulka w paski oraz kremowe szelki, które w tym momencie swobodnie zwisały wzdłuż rurek. To wszystko wyglądało dość dobrze, prezentowało jakieś nieogarnięcie własnego charakteru, co było dość... urocze?
-Nope, będziesz teraz siedział na podłodze – uśmiechnąłem się, ciągle obserwując chłopaka.
Na czole szatyna pojawiła się zmarszczka, a usta ułożyły się w cienką linię, okazując mi tak znany grymas. W szaroniebieskich oczach zatańczyły ogniki złości, po czym na twarzy pojawił się rumieniec z powodu zakłopotania.
-Okey,
siadaj, ale masz być grzeczny- teraz u mnie pokazały się dołeczki
w zapowiedzi uśmiechu.
Szatyn szybko znalazł się przy mnie, kładąc podręczniki i wciskając do ręki długopis. Całą lekcję coś rysował, nie zwracając na mnie uwagi, co mimo wszystko mnie zadowalało. Czyżby nikt nie uświadomił mu kim jestem?
-Do czasu...- westchnąłem, rozmawiając ze sobą, czym zwróciłem uwagę chłopaka.
Nie mogłem oderwać wzroku, od jego ruchów. Rysował szybko nowe kreski, całkowicie oddając się pracy. Zafascynował mnie. Osobiście nie miałem tego talentu, więc wróciłem myślami do ostatniego posiłku i mojej śmierci.
Szatyn szybko znalazł się przy mnie, kładąc podręczniki i wciskając do ręki długopis. Całą lekcję coś rysował, nie zwracając na mnie uwagi, co mimo wszystko mnie zadowalało. Czyżby nikt nie uświadomił mu kim jestem?
-Do czasu...- westchnąłem, rozmawiając ze sobą, czym zwróciłem uwagę chłopaka.
Nie mogłem oderwać wzroku, od jego ruchów. Rysował szybko nowe kreski, całkowicie oddając się pracy. Zafascynował mnie. Osobiście nie miałem tego talentu, więc wróciłem myślami do ostatniego posiłku i mojej śmierci.
Ej teraz to mi namieszałaś w głowie ;D
OdpowiedzUsuńNie kumam... To w końcu oni są zespołem już czy nie? No bo skoro nie ma w nim Louisa, w poprzednim było, że polazł po marchewki (hahaha wiem- żart) a tutaj nagle się pojawia jako zwykły chłopak.... Kurde no ! uwilbiam Cie, zamieszałaś mi w głowie -to jest świetne Bro !
Cudowne, tylko to przychodzi mi na myśl *.*
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział, wpadnij :)
http://u-never-know-when-love-will-get-u.blogspot.com
Rozdział fajny, tylko trochę go nie ogarniam ;o xd Tylko mam nadzieję, że Harry nie umrze, prawdda ? xd Zapraszam do mnie na nowy rozdział i liczę na komentarz<.3 1d-make-me-happy.bloog.pl
OdpowiedzUsuńnie ogarniam ;P ale to dobrze . zaciekawiłaś mnie i to strasznie ;]
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;)
Świetny, ale nie rozumiem w końcu co będzie z Harrym i Louis jest w zapole czy nie? Mam mętlik w głowie i za to cię kocham ;) Wejdź też do mnie http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJakie przejście... na początku tak smutno, dramatycznie, a za chwilę znów zabawnie. Tak gładko zmieniłaś atmosferę rozdziału... i nie wyszło to sztucznie, raczej tak naturalnie :) Ale dobra... niech on lepiej pójdzie do lekarza. No bo coś musi być nie tak z wynikami. Nie może być martwy, żyjąc, haha :D
OdpowiedzUsuńto jest świetne :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://wemakeupthenwebreakupallthetime-1d.blogspot.com/
świetny rozdzial ale tez troszke nie kumam :P fajnie ze i rozsmieszac i wzruszasz to mi sie podoba :) rozdzial jak zwykle swietny :) czekam na nn :) i zapraszam do mnie na nowy :P :
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
OMG - tylko tyle mogę napisać na temat tego rozdziału. W sumie to myślę podobnie jak faight aboutlove...
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.
Zapraszam ---> http://wszystko-co-mnie-otacza.bloog.pl/
D z i e w c z y n o.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga nie wiem gdzie i kiedy tylko ujrzałam tytuł, postanowiłam, że przeczytam Twoje opowiadanie. Otóż przeczytałam i... jestem Z A C H W Y C O N A. Nie czaruję, nie wyolbrzymiam, nie kłamię. Masz niezwykłą lekkość pisania, sposób w jaki oddajesz emocje Harrego jest nietuzinkowy. Czytałam z zapartym tchem, sama przejęłam się współczuciem dla Nialla, śmiałam się razem z Niallem z mokrych spodni Hazzy.
Proooszę, pisz dalej i nie zapomnij poinformować mnie o nowych wpisach. Od dziś nie dam Ci już spokoju :D
Zapraszam do mnie i pozdrawiam xxx
http://one-direction-and-ammie.blogspot.com/
U mnie nowy (12) rozdział ;] 1d-make-me-happy.bloog.pl Poinformuj mnie o nn ; ]
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że jestem do tyłu...
OdpowiedzUsuńkocham cię za te okropne tomsy, logika *le Oniki <3
OdpowiedzUsuń