środa, 22 sierpnia 2012

006. dodatek - Why don't we break the rules already?



Rodzaj: Story
Część: chapter 5 dodatek
Tytuł: Why don't we break the rules already?
Motto: Why don't we break the rules already?
Autor: Triada
Gatunek: Obyczajowy, dramat
Miejsce akcji: Londyn
Bohaterowie: Harry Styles, Louis Tomlinosn, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne, Simon Cowell i inni
Uwagi: fragment +18

Całowałem Louisa, patrząc na jego oliwkowe ramiona, które co raz lądowały w moich ustach, pozostawiając na nich małe czerwone ślady. Przechodziłem coraz wyżej, dość agresywnie, ponieważ wręcz rozpierała mnie energia. Chłopak oddychał ciężko, przenosząc zamglony wzrok ze ściany na mnie. Dokładnie przypatrywał się moim lokom, które zasłaniały staranie twarz i delikatnym ruchem je gładził. Dalej piąłem się do góry, by w końcu móc zatopić się w jego ustach, dość natarczywym pocałunkiem. Drażniłem go co chwilę się odrywając, jakbym chciał od niego uciec, lecz ten przyciągnął mnie mocno do gorącej klatki piersiowej. Spojrzałem na szaroniebieskie oczy pełne pragnienia, odsuwając się na chwilę, po czym oddałem się tym razem jego ustom. On natomiast był cholernie delikatny, jakby bał się, że robi coś czego nie powinien.
-Nie martw się, już nikt nam nie przeszkodzi – mruknąłem, ciągnąc go za sweter w stronę schodów 
Przeszedł mnie gorący dreszcz pod wpływem jego dotyku na swoich policzkach
-Harry, nie powinniśmy... Nie masz skończonych nawet osiemnastu lat- nadal czułem, to niezmierne podniecenie pod wpływem jego głosu
-Wszyscy mi powtarzają 'Jesteś za młody Haroldzie Edwardzie Styles', lecz wiesz... ja czuję się staro właśnie przez to.
-Więc możemy to zmienić- Louis obdarzył mnie uśmiechem, patrząc jak moje zielone tęczówki zmniejszają się 
W końcu dotarliśmy na górę, gdzie właściwie do mojego pokoju było już całkiem niedaleko. Chłopak położył mi delikatnie ręce na ramionach, po czym mocno przyparł do ściany. Stał tak chwilę, dokładnie przyglądając się mojej twarzy i zjeżdżając rękami coraz niżej. Zatrzymał się na brzuchu, delikatnie go masując. Kolejnym pocałunkiem zupełnie mnie zaskoczył, jednocześnie nadal obniżając rękę. Drugą objął mnie delikatnie, powstrzymując od całkowitego oparcia moich bioder o białą ścianę. Poczułem jak klęka, odpinając mój pasek szybkim ruchem. Już po chwili w skupieniu bawił się moim członkiem, jednocześnie wpychając mi swój palec do buzi. Zaparłem się rękoma o ścianę, ponieważ dość szybko się osuwałem, narażając na niewygodę. Louis powoli zataczał kółka językiem na samym czubku, drażniąc się ze mną, a ja głośnymi westchnieniami prosiłem o więcej. Chłopak przejechał po całym moim członku, po czym zatopił go w ustach po same gardło, rozkosznie mlaskając. Praktycznie widziałem tylko jego zarys, ponieważ przed oczami latały mi czarne kropki, ale to co zdołałem ujrzeć jeszcze bardziej mnie podniecało. Teraz lizał penisa od nasady, aż po sam czubek, jednocześnie bawiąc się jajkami, które zatopiły się w jego delikatnej ręce. Porcelanowe usta co chwilę pochłaniały członka, który prężył się co chwilę w wdzięczności dla pracy chłopaka, który zdawał się niezmiernie pochłonięty swoją pracą.
-Ahhh... Tommo... dochodzę...Taak...jeszcze trochę- głośno wyłem w salwach rozkosznych pomruków szatyna. 
Po chwili chłopak oblizywał dokładnie resztki mojego nasienia, które zostały na penisie, zadowolony z efektów swojego wykonania
Musiałem dojść do siebie, ponieważ oczy zasłoniła mi całkowita ciemność przy przeżywanym orgaźmie. Chłopak był naprawdę niesamowity w tym co robił, a nogi momentalnie ugięły się, chcąc osunąć się na podłogę. Gdy w końcu odzyskałem jakąkolwiek świadomość, złapałem Louisa w pasie, podciągając go do góry. Jednym ruchem zamieniliśmy się miejscami, przez co mogłem delikatnie ściągać jego spodnie, jednocześnie mocno napierając na niego w gwałtownym pocałunku. Nie chciałem powtarzać jego dzieła, więc szybko zmieniłem postanowienie.
-Odwróć się- powiedziałem z głosem, w którym można było wyczuć cały mętlik jaki miałem w głowie
-Nie młody, to boli- chłopak spojrzał na mnie niemal błagając, a do jego oczu zaczęły napływać łzy
-Masz – wepchałem mu swoją koszulkę do buzi, tak by mógł mocno zacisnąć zęby, po czym odwróciłem go tyłem do siebie
Gdy wsadziłem pierwszy palec do środka, Louis głośno jęknął wypuszczając materiał z ust, a jego nogi momentalnie się rozszerzyły 
-Rozluźnij się – mruknąłem, gdy ten nadal wzdychając, pochłonął ustami jeden z moich palcy
Przejechałem jeszcze raz wzdłuż kręgosłupa, czując jak jego dół momentalnie się otwiera i zacząłem lekkimi, powolnymi ruchami go rozciągać. Nawet bez żadnego żelu, poczułem wilgoć, którą jednym ruchem zebrałem do tyłu. Biała ciecz, przepływała pomiędzy moimi palcami, które zacząłem oblizywać, smakując Tomlinoson'a. Tym razem wsunąłem całą rękę, dlatego postanowiłem ją zastąpić inną częścią ciała. Mocnym pchnięciem wbiłem się do środka, czując jak dokładnie wypełniam otwór. Gdy opanowałem pochłaniające mnie podniecenie, mogłem zacząć się poruszać. Naprawdę na początku robiłem to cholernie delikatnie, bojąc się reakcji Louisa, którego musiałem podtrzymywać, ponieważ jego nogi szybko się pod nim uginały. Chłopak chciał to powstrzymać, lecz widocznie nie dawał rady, więc przed zamglone oczy wyciągnął desperacko ręce w poszukiwaniu ściany, o którą mógłby się oprzeć. 
-Tylko teraz nie krzycz – zaśmiałem się cicho
-Ja nigdy nie krzyczę- odparł z dezorientacją 
Poruszyłem się szybciej w jego wnętrzu, wysuwając i wsuwając członek jak najgłębiej się dało. Czułem na przy sobie jego szczelnie okalające mnie wnętrze, które wręcz parzyło swoim ciepłem. 
-Aaaa... Taak...Kurwa mocniej- głos Louisa rozniósł się dźwięcznym głosem po całym domu
Wiedziałem, że dochodzi, przez co moje odczucia zwiększyły się kilka razy, a ja zacząłem gnać w szalonym tempie. Biała maź należąca do szatyna spływała kilkoma strumieniami po naszych nogach, rozpraszając łagodny zapach spermy. Chłopak zachwiał się mdlejąc w wykończeniu. Choć był niewiele niższy odemnie podniosłem go, przenosząc do mojego łóżka, gdzie po ocknięciu się wbiłem się delikatnie w jego usta, dziękując. Dopiero po kilku minutach oderwał się, łapiąc łapczywie powietrze, po czym opadł na pościel. 
-Wiesz... kocham cię- uśmiechnął się, odwracając w moją stronę
Chwilę popatrzyłem na jego rozczochrane włosy, które były umazane białą cieczą, przechodząc do szaroniebieskich oczu, świecących spełnianiem, a kończąc na ustach, które wydawały się tak idealnie porcelanowe, a jednocześnie miękkie i aksamitne.
-Ja Ciebie też Louie- przysunąłem się – Ja ciebie też... – westchnąłem, wtulając głowę w jego tors

5 komentarzy:

  1. Sory za niecenzuralne słowa, ale JA PIERDOLE JESTEŚ ZAJEBISTA ! :D

    Oh GOD ! Po prostu Cie kocham dziewczyno, to jest świetne !

    OdpowiedzUsuń
  2. Woooow *_________*
    Jakie zajebiste świetna jesteś :D

    OdpowiedzUsuń
  3. omnomnomomom, boję się twojej psychiki. xoxo O.

    OdpowiedzUsuń