środa, 29 sierpnia 2012

007. Why don't we break the rules already?



Rodzaj: Story
Część: chapter 6
Tytuł: Why don't we break the rules already?
Motto: Why don't we break the rules already?
Autor: Triada
Gatunek: Obyczajowy, dramat
Miejsce akcji: Londyn
Bohaterowie: Harry Styles, Louis Tomlinosn, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne, Simon Cowell i inni

Spojrzałem na twarz Louisa, która nieco się zmieniła pod wpływem emocji. Jego kąciki ust lekko się podniosły, przez co porcelanowe usta ułożyły się w delikatnym uśmiechu. Wyglądał naprawdę uroczo, a ostatnia noc nadawała mu słodkiego charakteru. Brązowe włosy układały się w nieładzie, pokazując jego zmęczenie. Chwilę jeszcze leżałem , patrząc na niego, po czym powoli usiadłem okrakiem na jego biodrach. Szatyn czując uścisk na ciele, zaczął się budzić, otwierając oczy.
-Dzień dobry, kochanie – uśmiechnąłem się, po czym jednym ruchem nachyliłem się dając mu buziaka.
Chłopak delikatnie odwzajemnił pocałunek, nieco oszołomiony sytuacją, lecz zaraz usta poczęły układać się w cudownym wyrazie. Spojrzał się na mnie szaroniebieskimi oczami, przyglądając się dokładnie mojej twarzy, jakby oceniał czy nie przespał się z brzydką dziewczyną, lecz ku jemu zdziwieniu nie byłem dziewczyną i trzeba stwierdzić, że jestem cholernie seksowny. Można powiedzieć, że dał mi celującą ocenę, zatwierdzając ją przyciągnięciem mnie do siebie, tak, że leżałem na nim, wtulony w gorący tors. W jego oczach zabłysło rozbawienie, przewijając się w mało widocznej zmianie koloru.
-Kocie, jesteś niesamowity- cicho powiedział Tomlinosn, szeroko się uśmiechając.
-Mraaauu...- zamruczałem, szybko wpadając w śmiech.
Podniosłem się opierając ręce na jego klatce piersiowej, a następnie przejechałem po niej robiąc małe kółka. Chłopaka co chwilę przechodziły dreszcze, szybko to wyczuwałem pod opuszkami palców. Leżał, oddychając spokojnie i zamykając oczy pod wpływem uczuć. Jego długie rzęsy przykrywały dokładnie oczy.
-Wyglądasz jak śpiąca królewna – zaśmiałem się, przykładając głowę do jego szyi, bym mógł jeszcze raz napawać się zapachem, który stał mi się tak bliski.
-Co? - poderwał się, odruchowo pytając, jakby to do niego nie dotarło.
-Wiesz... wolę pocahontas- stwierdziłem, wstając po jedną z zachowanych czarnych, kredek do oczu.
Naprawdę, nie chcę wiedzieć jak ona się u mnie znalazła, ale jakoś nie robiło mi to różnicy, ponieważ teraz liczył się tylko Louis. Podszedłem spokojnie do łóżka, chowając niespodziankę za sobą, po czym zająłem swoje miejsce. Chciałem pokazać Tommo jak wygląda pocahontas na … Tak, na nim.
-Zamknij oczy- rozkazałem, przymykając mu ręką powieki.
Zabrałem się do pracy, malując wspaniale rozmazany makijaż. Chłopak szybko upodobnił się do bohaterki bajki, o czym nie wiedział. Podałem mu lusterko, w którym się obejrzał śmiejąc, po czym wytarł w jedną z koszulek, rzuconych mu przeze mnie. To jego mi brakowało, tego jak się przy mnie zachowywał i tej delikatności, którą posiadał. Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, lecz przy chłopaku, stawało się to realne, a wręcz namacalne. Od początku mnie intrygował, a jego osoba była naprawdę niezwykła. Przeczesałem ręką jego włosy, przyciągając go bliżej do siebie.
-Hej Harry, czas wst...o kurwa – nagle dobiegł mnie znany głos, chociaż nie wiedziałem kto jest jego właścicielem.
Chciałem się skupić, odgadując po tonie, lecz odruchowo odwróciłem głowę. Przy drzwiach stał speszony Niall, który szybko zaczynał się rumienić, a jego usta lekko się otworzyły. Podbiegłem zamykając mu buzię, po czym złapałem najbliższe mi bokserki, czując się niezręcznie. Właściwie nie wiedziałem czemu, bo przecież zawsze śpię nago, ale wizja mnie bez ubrania z chłopakiem w łóżku jakoś mnie w tym momencie zawstydzała. Może z czasem się przyzwyczaję... lecz to nie ten moment.
-Będziesz tu tak stał? - spytałem, nie wiedząc co powiedzieć, ponieważ Niall wpatrywał się ciekawsko w Louisa.
Tak, oczywiście, że ich sobie przedstawię, ale nie teraz. Jak to niby by miało wyglądać? 'Hey Niall, to jest Louis. Chłopak, z którym się dzisiaj przespałem, ponieważ brakowało mi tego.' To by było trochę bez sensu, więc zamknąłem drzwi przed osłupiałym blondynkiem i odwróciłem się do Tomlinsona. Chciałem mu to jakoś wyjaśnić, tylko nie bardzo wiedziałem jak. Pomysłów oficjalnie brak, dlatego przyjrzałem się dość zdezorientowanej minie chłopaka. Usta zacisnęły się w ledwo widocznym grymasie, a oczy szeroko otworzyły, co podkreślało tylko ich piękno.
-Ugh. Harry ogarnij dupę, masz się ładnie wyplątać, a nie rozmyślać o oczach Louisa.- zganiłem się w myślach – Co do dupy, to ta twojego chłopaczka jest całkiem seksowna- nadal kłóciłem się ze sobą, trochę się bojąc, by nie wypowiedzieć niczego na głos.
Dziękuję sam sobie, bo teraz chłopak patrzył na mnie z wyrazem 'O co chodzi? Co to za idiota?'. Przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Wplotłem ręce we włosy, ponieważ naprawdę nie wiedziałem co mam zrobić.
-Więc kto to jest? - spytał Louis, mrużąc oczy.
Ciężko wypuściłem powietrze, a emocje powoli opadały, krążąc w dół mojego organizmu. Nie mogłem wytrzymać napięcia, więc usiadłem na łóżku, próbując czule pogłaskać Louisa, który wręcz rozpływał się pod moim dotykiem. Wiedziałem, że nie może się oprzeć i z przyjemności przymyka oczy, co dodawało mu dziecinnego uroku. Chwilę wpatrywałem jak zaczarowany w jego różowe rumieńce...
-Niall, Niall Horan. Przyjaciel – odpowiedziałem mu, nadal rozkoszując jego przeżyciami.
-I przyjaciel wchodzi do twojego pokoju bez pukania? Chwila... Nie. Przyjaciel wchodzi do domu przez...- chłopak nie dokończył rozkosznie mrucząc pod ciepłem mojej ręki, która właśnie oplotła jego szyję.
-Mógłbym stwierdzić, że przez okno w łazience, ale go nie posiadam, więc prawidłowa odpowiedź brzmi o dziwo: Drzwi – uśmiechnąłem się, nie zmieniając tonu, ponieważ wiedziałem, że go uspokaja.
-Oh... nie spodziewałem się- tylko tyle udało mu się wyjąkać.
-Szczerze mówiąc ja też, bo byłem pewien, iż nocuje w lodówce- czułem jak zatapiam się w jego głosie
Louis cicho się roześmiał, na co i tak nie pozwalał mu mój delikatny dotyk. 
Wtuliłem się w jego tors, napawając się zapachem, który rozczulał każdy mój zmysł, po chwili łagodząc go. Kiedyś muszę zapytać Tommo o perfumy, których używa, ponieważ były naprawdę oryginalne, a ja nie mogłem się im oprzeć.
-Ale nie zadawaj już więcej pytań, jestem zmęczony – mruknąłem w jego ocierając nosem o jego nagą pierś.
-Nie wykręcisz się – zaczął rozbudzać mnie głosem, cicho się śmiejąc.
-Ohh...- tylko westchnąłem, ponieważ naprawdę czułem się kruchy w jego ramionach.
Znowu z jego ciałem otulił mnie również zapach, delikatnie okalając szyję, w której Louis zatopił usta, kark, całe plecy oraz koniuszki stóp, za czym przeszedł niesamowity żar, parząc wszystko niesamowitym gorącem, lecz krótko trwale. Po cieple nastąpił nagły napad zimna, na początku orzeźwiając każdy zakątek ciała, ale szybko zostawiając w tych miejscach lód, który był strasznie nieprzyjemnym uczuciem.
-Co to do cholery właściwie jest? - zapytałem otwierając sennie oczy.
Leżałem w objęciach Louisa, który patrzył na mnie z przerażeniem. Jego postać, chciała mną poruszyć, lecz widocznie się bała. Z truskawkowych ust wydobył się cichy pisk, jakby nie należący do właściciela, a ja znalazłem się wysoko nad ziemią. Pomyślałbym, że umiem latać, gdyby nie to, że ręce chłopaka kurczowo zaciskały się na moich ramionach i nogach, robiąc dużej wielkości siniaki. Bolało mnie to, ale nie byłem zdolny do jakiegokolwiek krzyku, więc cicho mamrotałem, by mnie tylko puścił. Spanikowany szatyn rozglądał się po pokoju, w poszukiwaniu czegoś, a ja po prostu zasypiałem. Powieki strasznie mi ciążyły, dlatego czemu im nie pomóc?
-Przecież to tylko chwila... chcę tylko chwilę się przespać- fuknąłem na zdezorientowanego Louisa, który zwrócił na mnie uwagę.
-No w końcu- pomyślałem, ale zaraz odwróciłem głowę.
Nie mogłem patrzeć na te zranione oczy chłopaka. Tylko dlaczego wyglądał tak przerażająco? Widoku jego szaroniebieskich oczu napełniających się płaczem nigdy więcej nie chciałem oglądać. To było przerażające, ponieważ zaczęły zmieniać barwę pod wpływem łez na niesamowicie ciemny... wręcz czarny kolor.
-Naill! Naill! - zaczął głośno płakać, wołając mojego przyjaciela.
Dlaczego to właśnie jego imię wypowiadał? Przecież jego usta powinny się układać w odpowiedni sposób do 'Harry'. Czułem się zdradzony, ponieważ nie chciałem słyszeć dźwięku imienia innego mężczyzny niż ja. Czyżby zapomniał już o naszej nocy? Nie, na pewno nie. Przytulił mnie mocno do swojej piersi, nadal wołając Horana.
-Właściwie to Niall- poprawił go mój przyjaciel, otwierając drzwi.
Na początku wyniośle podniósł głowę, lecz zaraz szeroko otworzył oczy, podbiegając do mnie.
-Co się stało? - zapytał wystraszony, po czym szybko zabrał mnie od Louisa, którego nogi powoli odczuwalnie zaczęły się uginać pod moim ciężarem. 

Chciałem płakać, ponieważ tylko w ramionach Tommo czułem się potrzebny, jednak wiedziałem, że to tylko tak mu mogę pomóc.
Niall spojrzał na chłopaka chłodnym wzrokiem, jakby oskarżając go, przez co speszony Louis szybko założył swoje bokserki i koszulkę. Szkoda, było mu naprawdę ładnie.
Poczułem jak blondynek porusza się szybkim krokiem w stronę łazienki, a zaraz potem schodzi w dół. Poprosiłem o to by mnie postawił, jednak chyba nie usłyszał, ponieważ nawet nie odwrócił wzroku od strony, w którą się kierował. Za jego włosami, co jakiś czas mogłem dojrzeć biegnącego Louisa, przez co wyraźnie się rozluźniłem, wygodniej układając w ramionach Nialla. Przyzwyczaiłem się do tej lewitacji na jego rękach, lecz ku mojemu nie zadowoleniu, zostałem położony na kanapie.
-Jak właściwie się nazywasz? - spytał niespokojnie Nialler.
-Louis- szatyn ułożył się tuż za meblem, który mnie od niego odgradzał.
-Okey. Louis weź telefon i zadzwoń na pogotowie... Chyba znasz numer- szybko dodał, widząc, że chłopak się waha.
-Tak, oczywiście – Tommo spojrzał jeszcze raz przez załzawione oczy na moją twarz.
-Tylko już nie płacz- blondynek poklepał go po plecach w ramach otuchy.
-Nie...! Nie...!- zerwałem się stając na nogach obok białej kanapy.
Nie mogłem się utrzymać, przez co bezwładnym ruchem opadłem na podłogę, opierając głowę o podstawę mebla.
-On nie wie co mówi Louis... dzwoń- rozkazał Niall, jak najbardziej skupiając się na moim zdrowiu.
-Naill, Niall czy jak tam masz na imię- zaczął szarooki.
-Niall- wtrącił się blondynek.
-Nieważne. On jest całkowicie świadomy tego co mówi- wskazał na mnie palcem.
-Oj niegrzecznie tak – przerwałem im wpatrywanie się w siebie, cicho pomrukując z uśmiechem.
-Zachowuje się jakby się czegoś naćpał!- wykrzyknął Niall stając wysoko nade mną.
-Dobrze wiesz, że tak nie jest!- Louis szybko przeskoczył przez kanapę, po czym znalazł się tuż obok.
Chłopak pochylił się nade mną, kierując moją głowę przed siebie, ponieważ nawet nie zauważyłem kiedy wysoko ją podniosłem, tak by móc przyglądać się histerycznej kłótni.
-Rozumiesz wszystko prawda? - zapytał czule wpatrując się w moje szmaragdowe oczy.
Pokiwałem lekko głową, ponieważ nadal byłem zaczarowany jego pięknem. Na nic więcej nie był mnie stać. Tomlinson usiadł obok mnie, przechylając moje obolałe plecy na siebie.
Rzeczywiście świadomość wracała, a otoczenie stawało się 'normalne'. Bo jak można nazwać zaistniałą sytuację 'normalną'? Właśnie wtulałem się w ramiona chłopaka, którego znam od dwóch dni, a najlepszy przyjaciel najchętniej wysłałby mnie do szpitala, wiedząc, że tam zostanę do końca. Może powinien był to zrobić i zadzwonić po karetkę... Teraz dopiero zdawało się, że zaczynał rozumieć o co mi chodzi.
-Przepraszam...-wyjąkał blondynek, klękając przy Louisie- Jeszcze nie wie, prawda?
Poczułem jak ręce Tomlinsona sztywnieją, a on sam wyraźnie się prostuje, odsuwając mnie od siebie.
-O czym nie wiem? - zapytał udając opanowanego, lecz wiedziałem, że go to zabolało. 

Jak mógł sobie poradzić z informacją, którą musiałem mu przekazać?
-Pomóż mi wstać- rozkazałem, łapiąc się go za ramiona.
Chciałem odwlec ten czas jak najdalej, ale chłopak nie dałby mi spokoju. Musiałem się jakoś podnieść, a nogi nadal odmawiały mi posłuszeństwa. Szybko znalazłem się spowrotem na kanapie, a Louis uważnie mi się przyglądał, jednocześnie nadal podtrzymując we właściwej pozycji.
-Chciałbyś mi coś powiedzieć? - widocznie był zażenowany moim zachowaniem, lecz nadal nie cofnął ręki.
-Ugh. Tak … jest coś o czym nie wiesz...Po prostu nie chciałem cię martwić, a dobrze wiesz, że cię kocham – uśmiechnąłem się przez łzy, które zaczęły mi spływać po policzkach.- To co się dzisiaj zdarzyło to nie był przypadkowy wypadek... jestem chory...- widziałem jak przez twarz Louisa przebiega zmieszanie.
-Damy radę... wyjdziesz z tego- pogładził mnie po policzku, rozmazując ciecz.
-Tylko...-przełknąłem ciężko gulę, która stanęła mi w gardle- jestem śmiertelnie chory.Mam 10% szans na przeżycie. Ogólnie, już nie powinno mnie tu być- załkałem cicho.

-Czy naprawdę myślałeś, że tak po prostu mnie wykorzystasz?! - Louis zerwał się z kanapy, stając wysoko nade mną – Prześpisz się jedną noc i zostawisz?!
-Louis to nie tak...- zajęczałem.
-Zaufałem ci Harry, a właśnie to było moim największym błędem.- nie pozwolił mi dokończyć.
-To wcale nie znaczy, że nie można mi ufać. Powiedz mi teraz, że ta noc była błędem!- miałem dość, więc podniosłem się, stając trochę nad nim.
-Tak, Harry nie można ci ufać...- Louis spojrzał prosto w moje oczy, z których leciał gęsty strumień łez.- T A  N O C   B Y Ł A  B Ł Ę D E M- chłopak dokładnie wypowiedział, każdą literę, jakbym miał coś przeoczyć. – Ty byłeś błędem – spuścił wzrok, patrząc jak moja klatka miarowo się podnosi.- Byłeś... - powtórzył, odwracając się.
Louis chciał wyjść, szybko dochodząc do drzwi. Całkowicie zapomniał, że jest w bokserkach, ale to mu widocznie nie przeszkadzało. Zranił mnie, czułem jak się rozpadam, lecz tym razem w środku.
Mogłem wykrzyczeć, że go nie chce już znać, że nic nas nie łączy. Mogłem odwrócić się i go zostawić, lecz zrobiłem, coś co odzwierciedlało wszystko co do niego czułem.
-Byłem... ale nie będę – podbiegłem, po czym jednym ruchem pocałowałem go.
Smakował naprawdę wspaniale, a nasze łzy mieszały się w ustach, przez języki, które rozprowadzały sól po całym ich wnętrzu. Chłopak odwzajemnił pocałunek co było dla mnie najlepszą nagrodą, na którą czekałem całe siedemnaście lat, a ostatnia noc tylko to potwierdzała.
-Coś jeszcze przede mną ukrywasz? - zapytał, łapczywie łapiąc oddech.
-To mamy dość niezręczną sytuację- jęknąłem, wplatając swoje ręce w włosy Louis'a, zupełnie nie zwracając uwagi na Niall'a, który przypatrywał się z szeroko otwartą buzią.  

11 komentarzy:

  1. Dobra kurwa nie ogarniam więc jak się spotkamy to mi to wytłumaczysz.
    I tak jest zajebiste :D
    Lou.

    OdpowiedzUsuń
  2. Intryguje mnie to opowiadanie, skąd takie pomysły w twojej główce? ;d Jednak zaciekawia pozytywnie i lubię je czytać ;) I proszę, niech się kiedyś okaże że Harry dochodzi do zdrowia ;* Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no zgadzam się z tobą w 100 procentach :) tez mnie intryguje ale trochę go nie rozumiem :) no właśnie Harry biedak :(( dawaj szybko nn :)

      Usuń
  3. Jezu haha zajebiste xD Mam nadzieje, ze dobrze zrozumiałam ... Hazza zemdlał, powiedział Lou i chorobie i są razem ? ;D A co z zespołem ? Lou dojdzie do nich czy jaki kij ? xD

    OdpowiedzUsuń
  4. ehem.....tak łagodnie mówiąc...zatkało mnie!
    To jest takie pokręcone, że aż dodaje sobie zajebistości!

    OdpowiedzUsuń
  5. LARRY *-*
    biedny Harry
    a Louis na niego naskoczył
    Boże żeby Harry nie umarł i niech żyje z Louisem długo i szczęśliwie : ))

    OdpowiedzUsuń
  6. zajebiste ;3
    masz wyobraźnię i talent ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha... jak zaczynałam czytać to opowiadanie, to nie przypuszczałam, że sprawy obiorą taki obrót. Harry gejem i Louis też... No niby Harry dwa rozdziały temu oznajmił, że jest gejem ( chyba dwa, już nie pamiętam dokładnie ) ale myślałam, że to tak po pijaku. Chociaż ta zazdrość o Louisa była niepokojąca. Teraz wiadomo, czym wywołana. Spędzili ze sobą noc! O żesz! Haha, a to, jak Niall wszedł i ich zobaczył... jego mina musiała być zabójcza, hahaha. Kocham to opowiadanie < 33 Tylko czemu Louis tak się zdenerwował? Bo co, bo Harry nie powiedział mu o chorobie? No dobra, może powinien najpierw mu powiedzieć, zanim poszli do łózka, ale chyba nie zostawi go z tak głupiego powodu? Chociaż ta końcówka... może jednak się nie... rozstaną? Oni w ogóle są już razem? Chyba tak :D

    Ps. taka mała prośba: mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową?

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobre, dobre xd ale trochę głupio, że są homo :D xd Czekam na nn ;> No i zapraszam do mnie na następny i liczę na kom. 1d-make-me-happy.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, super!
    Mnie się tam podobaaaa! :))))

    + u mnie nowość! wpadniesz? :)
    http://secretlifevictorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń