Część:
chapter 7 part 1
Tytuł: Why
don't we break the rules already?
Motto: Why
don't we break the rules already?
Autor:
Triada
Gatunek:
Obyczajowy, dramat
Miejsce
akcji: Londyn
Bohaterowie:
Harryb Styles, Louis Tomlinosn, Niall Horan, Zayn Malik, Liam Payne,
Simon Cowell i inni
-Uhh...
nadal nie mogę się przyzwyczaić, że mam chłopaka, idola milionów
nastolatek – Louis oparł brodę o ręce, które zgrabnie ułożył
na stole.
-Tommo,Powinieneś czuć się wyjątkowo – Hazza nieznacznie się uśmiechnął, po czym jednym ruchem oparł o futrynę drzwi.
-Haha nie mów do mnie Tommo, dla ciebie jestem Lou- szatyn niebiańsko się zaśmiał.
-Tommo,Powinieneś czuć się wyjątkowo – Hazza nieznacznie się uśmiechnął, po czym jednym ruchem oparł o futrynę drzwi.
-Haha nie mów do mnie Tommo, dla ciebie jestem Lou- szatyn niebiańsko się zaśmiał.
Czy
naprawdę, nie myślał o karierze muzycznej. Nie, nie będę mu tego
proponował, ponieważ to zbyt duże wyzwanie dla każdego i naprawdę
nikt by tego nie chciał.
-Dobrze Lou, a teraz...- Harry wyjął telefon, z którego leciały dobrze znane mi dźwięki.
-Dobrze Lou, a teraz...- Harry wyjął telefon, z którego leciały dobrze znane mi dźwięki.
Tomlinson,
skupił się na Fresh Prince of Bel Air, przy czym zacząłem
tańczyć, zwracając tylko jego uwagę. Naprawdę polubiłem go, był
niesamowity, a Hazza dzięki niemu od dwóch dni chodził strasznie
szczęśliwy. Podobało mi się to, ponieważ uśmiech niemal nie
schodził z jego twarzy, a szmaragdowe oczy skupione były na
wybranku. Wesoło świeciły, mając tylko jeden cel o dość
oryginalnym imieniu- Louis. Chłopak szybko przyłączył się
naśladując moje kroki.
-Ja tak nie umiem- zaśmiał się wesoło.
-Kwestia wprawy, tylko One Direction ocieka taką zajebistością- wyszczerzyłem się do niego.
-Ej to nie fair- fuknął – No, tak ja nie umiem tańczyć po irlandzku.
-Ja tak nie umiem- zaśmiał się wesoło.
-Kwestia wprawy, tylko One Direction ocieka taką zajebistością- wyszczerzyłem się do niego.
-Ej to nie fair- fuknął – No, tak ja nie umiem tańczyć po irlandzku.
Chłopak
był w pełni świadom skąd pochodzę, a ja poczułem jak na moje
policzki występują całkowicie naturalne rumieńce, w kilku
strumieniach gorąca.
-No już nie krępuj się, możesz mnie nauczyć- Louis poklepał mnie mocno po plecach, przez co na chwilę straciłem oddech.
-No już nie krępuj się, możesz mnie nauczyć- Louis poklepał mnie mocno po plecach, przez co na chwilę straciłem oddech.
Zacząłem
łapczywie pochłaniać powietrze, a chwilę później usłyszałem
ciągły śmiech Louisa.
-Boże.. ile można się śmiać?- spojrzałem na chłopaka.
-Mówili mi, że jestem nad pobudliwy, ale to nie prawda.- Zasmucił się.
-Boże.. ile można się śmiać?- spojrzałem na chłopaka.
-Mówili mi, że jestem nad pobudliwy, ale to nie prawda.- Zasmucił się.
-Naprawdę?-
byłem w pełni przekonany, że zrobili jakiś błąd przy jego
badaniach.
-To tylko psychiczne ADHD- szatyn szybko wskoczył na stół, śpiewając piosenkę z dzwonka Harrego.
-Jak udało mu się to tak, szybko zapamiętać? - pomyślałem trochę za głośno, bo Lou przykucnął, nachylając się nad moim uchem.
-WIDZISZ JA TEŻ OCIEKAM ZAJEBISTOŚCIĄ I MAM SEKSOWNIEJSZĄ DUPĘ OD CIEBIE- wydarł się, przez co niemal straciłem słuch.
Nie wiem czemu, ale spojrzałem na swój tyłek, odwracając głowę. No cóż, nie było tak łatwo, ponieważ w końcu znajduje się z drugiej strony niż głowa, a nie mam magicznego pingwina, żeby to zmienił.
-Wcale nie masz seksowniejszej...Boże... bardziej seksownej dupy ode mnie...- pokazałem mu język.
-Jakbyś tyle nie jadł, to byś miał, ale... no wiesz... Nie ukrywajmy, ty ciągle jesz.
-To tylko psychiczne ADHD- szatyn szybko wskoczył na stół, śpiewając piosenkę z dzwonka Harrego.
-Jak udało mu się to tak, szybko zapamiętać? - pomyślałem trochę za głośno, bo Lou przykucnął, nachylając się nad moim uchem.
-WIDZISZ JA TEŻ OCIEKAM ZAJEBISTOŚCIĄ I MAM SEKSOWNIEJSZĄ DUPĘ OD CIEBIE- wydarł się, przez co niemal straciłem słuch.
Nie wiem czemu, ale spojrzałem na swój tyłek, odwracając głowę. No cóż, nie było tak łatwo, ponieważ w końcu znajduje się z drugiej strony niż głowa, a nie mam magicznego pingwina, żeby to zmienił.
-Wcale nie masz seksowniejszej...Boże... bardziej seksownej dupy ode mnie...- pokazałem mu język.
-Jakbyś tyle nie jadł, to byś miał, ale... no wiesz... Nie ukrywajmy, ty ciągle jesz.
-Teraz
będzie wojna! - fuknąłem z udawaną złością.
Racja
jadłem dużo, ale w małych ilościach. Okey, dobry żart. Ja w
małych ilościach? Po prostu, zaletą jest to, że nie
tyję.
-Załatwmy to jak prawdziwi mężczyźni- Louis jednym susem zeskoczył ze stołu, prosto na mnie.
-Ładnie, ładnie. Mnie chwilę nie ma, a wy się gwałcicie pod stołem- Hazza przyglądał nam się od góry
Louis szybko się zerwał, rzucając na Loczka.
-On mnie bijee- chłopak zajęczał.
-Załatwmy to jak prawdziwi mężczyźni- Louis jednym susem zeskoczył ze stołu, prosto na mnie.
-Ładnie, ładnie. Mnie chwilę nie ma, a wy się gwałcicie pod stołem- Hazza przyglądał nam się od góry
Louis szybko się zerwał, rzucając na Loczka.
-On mnie bijee- chłopak zajęczał.
Teraz
musiałem zacząć się bronić, by jakoś wyjść z tej sytuacji.
Wstałem, uważnie przyglądając się Tommo, który wskoczył na
ręce Styles'a.
-Powiedział, że ciągle jem- zajęczałem, znowu gwałtownie siadając na podłodze.
-Niall, to prawda- Hazza zaczął się śmiać , mocno przyciągając do siebie Louisa, który był z tego wyraźnie zadowolony.
-Powiedział, że ciągle jem- zajęczałem, znowu gwałtownie siadając na podłodze.
-Niall, to prawda- Hazza zaczął się śmiać , mocno przyciągając do siebie Louisa, który był z tego wyraźnie zadowolony.
To
jak chłopcy na siebie patrzyli, wystarczyło żebym to zaakceptował.
Nie, nie jestem homo, ale nie odpycha mnie to. Miłość, to coś co
może spotkać każdego z nas, w jakimkolwiek momencie naszego życia,
a to co łączyło tych dwóch chłopaków było naprawdę
niesamowite.
-Maaaaaamoooo! Czemu mnie tu zostawiłaś- zajęczałem.
Dwójka spojrzała na mnie z znanym mi od dwóch dni błyskiem w oczach, po czym zaczęli rozmawiać po irlandzku. Szczerze ich nie rozumiałem, bo przecież tylko ja umiałem się nim posługiwać, a chłopcy naśladowali parę słów. Zdarzało mi się mówić do nich coś niecenzuralnego, więc z ust Hazzy padały dość... dziwne słowa, przez co mogłem się z nich wiecznie śmiać.
Głosy naszej trójki dźwięcznie rozbrzmiewały po mieszkaniu.
-Nie sądziłem, że będzie tu tak tłoczno – zielonooki poklepał mnie po plecach, w ramach przeprosin za przyłożenie mi łokciem w bok.
Pomasowałem ręką obolałe miejsce.
-Tak, właściwie to czemu Horanek jest u ciebie?- spytał zaciekawiony Louis.
Jego twarz mimowolnie wyrażała każde emocje, które przeżywał.
-Z tego samego powodu co ty- uśmiechnąłem się nieco urażony.
-SPAŁEŚ Z HAZZĄ?- boże, jak on uwielbiał krzyczeć.
-NIE, NIE SPAŁEM Z HAZZĄ...- chyba zbytnio się przyzwyczaiłem do jego obecności.
-HA HA TO ŻAŁUJ- chłopak wtulił się w tors Styles'a, który chciał sto razy bardziej rozkoszować się tą chwilą.
Wplótł palce w miękkie włosy szatyna, głośno pociągając nosem.
-Nie mam czego, przy najmniej nie będę musiał być na pogrzebie – szybko powiedziałem, nie opanowując emocji i myśli.
Obaj chłopcy spojrzeli na mnie wrogo, co doprowadziło mnie do małej dezorientacji, ponieważ jeszcze nie zdałem sobie sprawy z tego co powiedziałem.
-Przepraszam...- cicho wyjąkałem, będąc pewien, że i tak to usłyszą.
Louis podszedł do mnie ,mocno przygryzając wargę.
-Jak możesz tak mówić? - wybuchnął nagłym płaczem.
-Powiedziałem przepraszam... - nadal cicho mruczałem .
-Postaw się na moim miejscu! Masz stracić ukochaną osobę i jeszcze ktoś ci o tym przypomina – Louis wymachiwał bezwładnie rękami w przypływie emocji.
-Rozumiem cię...- westchnąłem, nie zmieniając tonu.
-Nic nie rozumiesz! Kurwa... Wcale mi... NAM nie pomagasz, tylko... Nie, nie wiem co chcesz tym zrobić! – chłopak rzucił się w moją stronę wyciągając ręce.
Przez krótki moment, czułem jak ląduje z głuchym trzaskiem na podłodze, a chwilę potem przewracam się z bólem, próbując wygrać z kilka centymetrów wyższym Louisem. Widziałem, jak Hazza się waha. Waha? Jak można stać jak słup w takim momencie? Wyglądał, jakby przez jego zamglone oczy nie przechodził obraz rzeczywistości... Jakby nic do niego nie docierało, tylko głuche dźwięki i stłumione kolory w szmaragdowych oczach. Chciałem wstać, by zwrócił uwagę na cokolwiek, lecz przeszkadzał mi nadal szamoczący się w histerii szatyn. Szybko zamienialiśmy się miejscami, co chwilę lądując w różnych pozycjach.
-Louis, ZEJDŹ ZE MNIE!- wykrzyczałem z dzikim piskiem, ponieważ przeszył mnie niesamowity ból wzdłuż klatki piersiowej.
Harry wyrwany jakby ze snu, ruszył do przodu. Na jego twarzy pojawiło się zdezorientowanie, bo przecież tuż obok niego biło się dwóch chłopców. Jeden z nich był jego chłopakiem, a drugi przyjacielem. Dopiero teraz przez zielone oczy zaczęły przenikać światła rozmaitych barw, łączących się w spójną całość. Złapał w pasie Louisa, który nadal próbował mnie przycisnąć do ziemi, po czym jednym ruchem go odciągnął. Nie był w stanie nic powiedzieć, więc posadził chłopaka na krześle, a gdy ten znowu próbował do mnie doskoczyć, przytulił jego nadal jęczące usta do swojej bluzki, zamykając w czułym uścisku. Ugh. Muszę sobie znaleźć dziewczynę, bo naprawdę nie mam co robić, tylko przesiadywać z Hazzą i jego niewyżytym bachorem. Szczerze, dopiero teraz zauważyłem, że nadal leżę na ziemi, więc zacząłem się podnosić.
-Awww...- wydałem z siebie przeraźliwy pisk, co zwróciło ku mnie wrogie spojrzenie Louisa.
-Maaaaaamoooo! Czemu mnie tu zostawiłaś- zajęczałem.
Dwójka spojrzała na mnie z znanym mi od dwóch dni błyskiem w oczach, po czym zaczęli rozmawiać po irlandzku. Szczerze ich nie rozumiałem, bo przecież tylko ja umiałem się nim posługiwać, a chłopcy naśladowali parę słów. Zdarzało mi się mówić do nich coś niecenzuralnego, więc z ust Hazzy padały dość... dziwne słowa, przez co mogłem się z nich wiecznie śmiać.
Głosy naszej trójki dźwięcznie rozbrzmiewały po mieszkaniu.
-Nie sądziłem, że będzie tu tak tłoczno – zielonooki poklepał mnie po plecach, w ramach przeprosin za przyłożenie mi łokciem w bok.
Pomasowałem ręką obolałe miejsce.
-Tak, właściwie to czemu Horanek jest u ciebie?- spytał zaciekawiony Louis.
Jego twarz mimowolnie wyrażała każde emocje, które przeżywał.
-Z tego samego powodu co ty- uśmiechnąłem się nieco urażony.
-SPAŁEŚ Z HAZZĄ?- boże, jak on uwielbiał krzyczeć.
-NIE, NIE SPAŁEM Z HAZZĄ...- chyba zbytnio się przyzwyczaiłem do jego obecności.
-HA HA TO ŻAŁUJ- chłopak wtulił się w tors Styles'a, który chciał sto razy bardziej rozkoszować się tą chwilą.
Wplótł palce w miękkie włosy szatyna, głośno pociągając nosem.
-Nie mam czego, przy najmniej nie będę musiał być na pogrzebie – szybko powiedziałem, nie opanowując emocji i myśli.
Obaj chłopcy spojrzeli na mnie wrogo, co doprowadziło mnie do małej dezorientacji, ponieważ jeszcze nie zdałem sobie sprawy z tego co powiedziałem.
-Przepraszam...- cicho wyjąkałem, będąc pewien, że i tak to usłyszą.
Louis podszedł do mnie ,mocno przygryzając wargę.
-Jak możesz tak mówić? - wybuchnął nagłym płaczem.
-Powiedziałem przepraszam... - nadal cicho mruczałem .
-Postaw się na moim miejscu! Masz stracić ukochaną osobę i jeszcze ktoś ci o tym przypomina – Louis wymachiwał bezwładnie rękami w przypływie emocji.
-Rozumiem cię...- westchnąłem, nie zmieniając tonu.
-Nic nie rozumiesz! Kurwa... Wcale mi... NAM nie pomagasz, tylko... Nie, nie wiem co chcesz tym zrobić! – chłopak rzucił się w moją stronę wyciągając ręce.
Przez krótki moment, czułem jak ląduje z głuchym trzaskiem na podłodze, a chwilę potem przewracam się z bólem, próbując wygrać z kilka centymetrów wyższym Louisem. Widziałem, jak Hazza się waha. Waha? Jak można stać jak słup w takim momencie? Wyglądał, jakby przez jego zamglone oczy nie przechodził obraz rzeczywistości... Jakby nic do niego nie docierało, tylko głuche dźwięki i stłumione kolory w szmaragdowych oczach. Chciałem wstać, by zwrócił uwagę na cokolwiek, lecz przeszkadzał mi nadal szamoczący się w histerii szatyn. Szybko zamienialiśmy się miejscami, co chwilę lądując w różnych pozycjach.
-Louis, ZEJDŹ ZE MNIE!- wykrzyczałem z dzikim piskiem, ponieważ przeszył mnie niesamowity ból wzdłuż klatki piersiowej.
Harry wyrwany jakby ze snu, ruszył do przodu. Na jego twarzy pojawiło się zdezorientowanie, bo przecież tuż obok niego biło się dwóch chłopców. Jeden z nich był jego chłopakiem, a drugi przyjacielem. Dopiero teraz przez zielone oczy zaczęły przenikać światła rozmaitych barw, łączących się w spójną całość. Złapał w pasie Louisa, który nadal próbował mnie przycisnąć do ziemi, po czym jednym ruchem go odciągnął. Nie był w stanie nic powiedzieć, więc posadził chłopaka na krześle, a gdy ten znowu próbował do mnie doskoczyć, przytulił jego nadal jęczące usta do swojej bluzki, zamykając w czułym uścisku. Ugh. Muszę sobie znaleźć dziewczynę, bo naprawdę nie mam co robić, tylko przesiadywać z Hazzą i jego niewyżytym bachorem. Szczerze, dopiero teraz zauważyłem, że nadal leżę na ziemi, więc zacząłem się podnosić.
-Awww...- wydałem z siebie przeraźliwy pisk, co zwróciło ku mnie wrogie spojrzenie Louisa.
Zacząłem
się śmiać.
-Czemu się śmiejesz? - zapytał Hazza patrząc na mnie, z miną 'wtf?' numer 7.
-Czemu się śmiejesz? - zapytał Hazza patrząc na mnie, z miną 'wtf?' numer 7.
-Nie
mogę wstać...- nadal przytulałem się do podłogi, łagodząc
cierpienie jakie sprawiał mi mój aktualny stan.
-Co?- szybko zapytał loczek, jakby potrzebując odpowiedzi.
-Ten twój bachor, coś mi zrobił- gwałtownie łapałem oddech, ponieważ okropny ból, tamował cały dostęp powietrza.
-Co?- szybko zapytał loczek, jakby potrzebując odpowiedzi.
-Ten twój bachor, coś mi zrobił- gwałtownie łapałem oddech, ponieważ okropny ból, tamował cały dostęp powietrza.
________________
Kochane,
przypominam o 15 komentarzach, bo jakoś nam to słabo idzie xD
Podzieliłam
ten rozdział na dwie części, ponieważ mam wrażenie, że się
nudzicie, albo przestało to ogólnie się wam podobać, a nie chcę
was męczyć -.-
Ahhh i rok szkolny. Pewnie się domyślacie, że notki będą dodawane rzadziej, ale również regularnie czyli w soboty.
No ta szkoła...eh...jak te wakacje szybko zleciały...;/
OdpowiedzUsuńA rozdział jest super genialny;]
Czekam na następną cześć;*
Super rozdział ; *
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i zapraszam do mnie ;] Liczę na komentarz ^.^
1d-make-me-happy.bloog.pl
MAGICZNY PINGWIN, CIOTO <3
OdpowiedzUsuńuaaaaaa co z Horankiem ?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://wemakeupthenwebreakupallthetime-1d.blogspot.com/ ;))
Jejku, jejku, jejku..;o
OdpowiedzUsuńCzekam na next! <3
Haha dobre ! Podoba mi się ~! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam nn.
Świetny czekam na Nexta i zapraszam na http://totaleclipseoftheheartangel.blogspot.com
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział!!
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie, nowy rozdział pt. " Wielkie wejście" : http://onegirl-onedream-oneband.blogspot.com/
oraz ponownie na mojego pierwszego bloga na którym przed chwilą opublikowałam nowy rozdział pt." Kocha czy nie kocha?" : http://the-vampires-secrets.blogspot.com/
Dziękuję za miły komentarz, jednak z przykrością muszę stwierdzić, że na twoje opowiadanie mam zbyt słabą psychikę. Zaczęłam je czytać, ale nie dałam rady skończyć. Może kiedyś do niego wrócę i spróbuję je ogarnąć. Nie chodzi mi, że źle piszesz, bo było by to kłamstwo. To raczej fabuła do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńhttp://from-hatred-to-love.blogspot.com/
super ! zapraszam na : http://rebeliouslife.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo weź dlaczego mi to zrobiłaś i to podzieliłaś i to w takim momencie :O
OdpowiedzUsuńZajebsiteeeeeee*________*
nie pierdol z komentarzami tylko dawaj następny rozdział!! :D
OdpowiedzUsuńHaha, nie ma to jak oglądać własny tyłek. Hehe. Na początku tak się wydurniali i w ogóle... wystarczyło kilka słów o pogrzebie, żeby to zniszczyć. Chociaż ta ich bijatyka też wydawała mi się nieco komiczna. xd
OdpowiedzUsuńWcześniej przeczytałam wszystkie rozdziały i zapomniałam dodać komentarza więc dodam go teraz.
OdpowiedzUsuńZajebisty blog! A ten rozdział jest boski ;*
Będę czekać na kolejny rozdział <3
http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com
oo mój komentarz 16 wiec dodawaj nn :) rozdział świetny... a przy opkazji u mnie nowy:
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-moments-opowiadanie.blogspot.com/
Cudoowny blog<33
OdpowiedzUsuńŚwienie piszesz i wgl wszystko w tym blogu jest świetne;)
Z niecierpliwośćią czekam na następny rozdział i jeżeli byś mogła to prosze powiadom mnie o nowym rozdziale;)
Zapraszam do mnie:
http://mysecretsaresecret.blogspot.co.uk/ (nn rozdział)
http://isthereonlyonedirection.blogspot.co.uk/
świetnie *_*
OdpowiedzUsuńciekawe co ten Loui nawywijał
biedny Niall, szkoda mi go. wydaje mi się że teraz Harry tak jakby go 'wymieni' na Louisa
ale to wszystko się okaże
czekam na więcej
u mnie nowy
http://my-one-direction-story-in-london.blogspot.com/
No nie no, jak mogłaś użyć mojej nazwy własnej " pingwin " !?!?!?!?!?!??
OdpowiedzUsuń